AKTUALIZACJA, 3 marca, godz. 19:10
Okazuje się, że grób, na którym leżał Franio nie należał do jego właściciela.
- Zakładaliśmy, że to grób jego właściciela. Dzisiaj dotarliśmy jednak do sąsiadki prawdziwych właścicieli psa i wygląda na to, że nie żył on z nimi w najlepszych relacjach - dodaje Marta Oleksiak ze schroniska w Zawierciu. Po dwutygodniowej kwarantannie czworonóg trafi do pana Romualda Ardanowskiego.
Wcześniej pisaliśmy:
Pies próbował się dostać na teren cmentarza już w sobotę, ale był on zamknięty. Udało mu się to w niedzielę. Kundelek położył się na skromnym grobie, przykrytym świerkiem. Zwinął się na środku w kłębek i leżał pomimo zaledwie kilkunastu stopni powyżej zera i padającego deszczu.
- Pies był bardzo wyziębnięty i zaniedbany. Miał ubytki sierści. Na początku myśleliśmy, że może mieć grzybicę, ale okazało się, że był po prostu zawszawiony – mówi Marta Oleksiak z zawierciańskiego azylu. - Przez dwa dni w ogóle nie było z nim kontaktu. Został nakarmiony i leży w cieple. W środę został wykąpany i powoli zaczyna nawet merdać ogonem.
Opiekunowie nazwali kundelka Franio i otoczyli opieką. Czworonóg już wkrótce trafi do nowego właściciela.
- Musimy teraz odczekać dwa tygodnie kwarantanny. Zgodnie z prawem, pierwszeństwo mają jego właściciele. Jeśli w ciągu dwóch tygodni nikt się do nas nie zgłosi, wówczas Franio trafi pod opiekę pana Romualda Ardanowskiego – tłumaczy Oleksiak.
Nowy właściciel Frania jest muzykiem, kiedyś próbował swoich sił w muzycznym show „Must Be The Music”.
Miłośnicy zwierząt ze schroniska w Zawierciu starali się sprawdzić i dotrzeć do rodziny byłego właściciela psa. Ustalili, że mężczyzna zmarł w 2015 roku.
- Pojechaliśmy pod wskazany adres, ale nikt już tam nie mieszka – mówi Marta Oleksiak. - To pierwsza tak wzruszająca historia w naszym schronisku. Słyszeliśmy o innych podobnych historiach, ale u nas wcześniej nic podobnego się nie wydarzyło.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?