Od marca 2010 roku było na szlaku tylko na papierze. Drzwi muzeum były bowiem zamknięte, a nawet dosłownie zabite deskami, bo kolej, konkretnie Zakład Nieruchomości PKP domagał się od Towarzystwa Przyjaciół Kolei Warszawsko-Wiedeńskie (organizatora i opiekuna muzeum) pieniędzy za zajmowane dworcowe pomieszczenia.
- Nie mamy pieniędzy. Dyżurujemy tam i pracujemy za darmo - tłumaczył Fryderyk Kątny prezes Towarzystwa Przyjaciół Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.
Kiedy w 2001 roku, z wielką pompą otwierano muzeum na Stradomiu nie było mowy o opłatach za lokal.
Teraz nie powinno być już kłopotów. Janusz Pluta, dyrektor katowickiego oddziału PKP Polskich Linii Kolejowych i członek Towarzystwa Przyjaciół Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej nie krył, że jest zaskoczony, że kolej chciała na muzeum zarabiać.
Na Stradomiu zgromadzono setki historycznych eksponatów. Są tam m.in. zabytkowe telefoniczne centrale (na zdjęciu Janusz Miller z TPKW-W przy telefonie z XIX w.), naftowe lampy sygnalizacyjne, kasy biletowe, dokumenty i mapy historyczne, poręcz z salonki, którą podróżował Piłsudski.
Inicjatorem utworzenia muzeum był nieżyjący już Zdzisław Urbański.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?