Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miłośnicy Macintoshy bawili się w Zrębicach pod Olsztynem

Karolina Siudeja
Jak widać MacŚwinka smakowała. Na zdjęciu wiecznie zabiegany organizator imprezy Paweł Pluta vel Papla.
Jak widać MacŚwinka smakowała. Na zdjęciu wiecznie zabiegany organizator imprezy Paweł Pluta vel Papla.
Nadgryzione jabłko - znak firmowy komputerów Macintosh - było w miniony weekend widokiem powszechnym w Zrębicach pod Olsztynem. Zjechali tam miłośnicy tych komputerów z całej Polski.

Nadgryzione jabłko - znak firmowy komputerów Macintosh - było w miniony weekend widokiem powszechnym w Zrębicach pod Olsztynem. Zjechali tam miłośnicy tych komputerów z całej Polski.

O swoim Macintoshu mówią nie tylko z pasją, ale i z czułością. - Komputer trzeba głaskać, wtedy działa bez zarzutów - tłumaczą. Zresztą sposób mówienia też mają swój własny. Tradycyjne pecety nazywają z pogardą piecami. A cała reszta rozmowy to literki i cyferki, niczym tajemny szyfr oznaczające jakiś program czy system. Niewtajemniczonym tłumaczą, czemu mac jest lepszy od peceta. - Te komputery można obsługiwać bez przeszkolenia. Wystarczy intuicja i logika - mówi Paweł Pluta vel Papla, organizator zjazdu. - Ale nie myślcie, że to komputery tylko dla profesjonalistów i grafików - wyjaśnia Marcin Kapuśniak vel Joker, jeden z uczestników. - To normalne komputery dla normalnych ludzi - dodaje Michał Skruszewicz, znany również jako Bydlę.

Do Zrębic nikt jednak nie przyjechał dla komputerów tylko przez komputery. - Wspólna pasja sprawiła, że się poznaliśmy. Jednak wielu z nasz dotychczas znało się z internetu, z takich list dyskusyjnych jak np. szarlotka. Takie spotkania mają udowodnić, że nie jesteśmy "środowiskiem którego nie ma" jak zwykło się mówić o takich mniejszościach jak nasza. Wspólny weekend, grillowanie i zabawa sprawiają, że się poznajemy - mówi Papla.

W Folwarku Zrębice gości przyjął Stanisław Kozubek. Zapewnił prawdziwy jurajski klimat i tradycyjne jadło. Nie bez powodu też impreza przyjęła nazwę MacŚwinka. Pieczony prosiak był daniem głównym podczas wieczoru pożegnalnego. - To jednak nie jedyny powód tej nazwy. Podobnie jak w poprzednim roku spotkaniu towarzyszy jakiś sport strzelecki. Rok temu było to celowanie do tarcz, w tym roku bawiliśmy się w paintball. Dlatego pełna nazwa tego zlotu to Rozstrzelana MacŚwinka - tłumaczy Papla.

Minisłownik MacUsera:

MacUser - użytkownik maców

maci - komputery typu Macintosh

Szarlotka - lista dyskusyjna MacUserów

Macowiec - jednostka społeczna oślepiona komputerem macintosh

piec - PC, pecet, tradycyjny komputer

MacEwangelizacja - nawracanie użytkowników pieców na właściwą MacDrogę

SAD - dystrybutor Aple na Polskę

Trochę adrenaliny
MacUserzy, kiedy już wstaną od komputerów, bardzo lubią aktywny wypoczynek. Przez całą sobotę w strojach moro biegali po jurajskich lasach, zabawiając się w modny ostatnio paintball. Zabawa polega na tym, żeby zabrać flagę przeciwnika i nie dać się postrzelić. - Paintball to nie przemoc. Chociaż boli i chociaż się strzela, to jest sport. Dlatego proszę o sportowe zachowania. Np. nie ścieramy farby z ubrania, kiedy zostaniemy postrzeleni - tłumaczył instruktor Marcin Korgól. - Kulka z farbą pędzi 324 km/h, dlatego obserwatorów proszę za siatkę. A ten pistolet nazywa się marker - kontynuował. Ofiar w ludziach nie było. Tylko trochę siniaków.

- W tym sporcie liczy się taktyka i zgranie z drużyną - mówił Rafał Łuczkowski ze zwycięskiej drużyny D. A. K. - No i jest adrenalinka - dodał najmłodszy zawodnik, Paweł Ardziński. - W paintballu najlepsze jest to, że można strzelać bez zabijania, no i że nie jest to gra wirtualna, chociaż trzeba przyznać, że doświadczenie z gier komputerowych się tu przydaje - powiedział Marcin Kapuśniak.

Zawodnicy drużyn, które zajęły najlepsze lokaty, otrzymali nagrody. Mysze bezprzewodowe, iPody, koszulki i inne gadżety przekazały dla uczestników MacŚwinki Katarzyna Kwiatkowska i Maria Proczek ze spółki SAD.

Mac pomaga
MacUserzy to wcale nie tak zamknięte i niewidoczne środowisko, jak mogłoby się wydawać. Od trzynastu lat tworzą bowiem przytuliska dla dzieci z biednych rodzin. - Sprzęt, którego już nie używamy odnawiamy i zawozimy do świetlic środowiskowych i innych podobnych placówek - mówi Paweł Pluta. - Pod Krakowem jest np. taki ośrodek działający przy plebanii. Urządziliśmy tam już 18 stanowisk.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto