Jeśli chcesz dostać jakąkolwiek podwyżkę w tym roku, spiesz się. Na złożenie podania w tej sprawie masz jeszcze dwa tygodnie. Potem nikłe małe światełko nadziei zapali się na chwilę w kwietniu, a później będzie już tylko gorzej. Listopad i grudzień to praktycznie zerowe szanse na wyższe płace.
Te szacunki wynikają nie z horoskopu, ale najnowszego raportu płacowego firmy Advisory Group TEST Human Resources, w którym przebadanych zostało 289 właścicieli firm i ponad 70 tysięcy pracowników na 170 stanowiskach.
- Dlaczego styczeń i kwiecień są kluczowe? To proste: z początkiem roku zamknięty jest już bilans 2010 r. i właściciele firm mniej więcej wiedzą, na co ich będzie stać. Jeśli sytuacja firmy nie jest zła, chcą podwyżkami zmotywować pracowników do jeszcze lepszej pracy. Drugi ewentualny rzut podwyżek pojawia się w kwietniu, czyli po zamknięciu bilansu pierwszego kwartału - mówi nam Andrzej Kozłowski z Katowic, właściciel hurtowni chemii gospodarczej. - Bo wówczas już wyraźnie widać trendy na rynku i właściciele firm wiedzą, czy trzeba zaciskać pasa, czy może da się go przesunąć o dziurkę.
Tę diagnozę potwierdza Dominika Mamro z Advisory Group. Zaznacza jednak, że mówiąc o podwyżkach, przedsiębiorcy mieli na myśli wzrost płac na poziomie 2,3 - 3,6 proc. Przy czym na te maksymalne mogą liczyć pracownicy na najniższych szczeblach. Im wyższe stanowisko, tym wzrost procentowo bardziej symboliczny.
- Podobnie jak w ubiegłym roku, w 2011 na podwyżki liczyć mogą dwie trzecie pracowników. Najczęściej przyznawane będą specjalistom i pracownikom szeregowym (74 proc.) oraz kierownikom (72 proc.). Na większe zarobki liczyć może również 67 proc. dyrektorów oraz co drugi członek zarządu - mówi Mamro.
Specjaliści od płac z Advisory Group sprawdzili też, które działy w firmach zarabiają najlepiej i okazało się, że forowane są: działy marketingu i finansowe. Kolejne miejsce zajęli informatycy. Najmniej doceniani są pracownicy obsługi klienta i produkcji.
Nic więc dziwnego, że w ubiegłym tygodniu górnicy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej żądali 10 proc. podwyżki i twierdzili, że propozycje wzrostu płac jakie zaoferował im zarząd - czyli na poziomie 2-3 proc. ich obrażają. Jednak i tak są w świetnej sytuacji, bo ich średnie wynagrodzenie już w 2008 r. przekroczyło 6 tys. zł, czyli zdecydowanie należą do krezusów w regionie.
Dla porównania ordynatorzy na etatach zarabiają średnio 9213 zł, a lekarze na etatach z drugim stopniem specjalizacji 6611 zł. Przy kontraktach kwoty wynagrodzeń są nieco wyższe.
Wiadomo już, że podwyżki na poziomie 3,5 proc. wypłacone zostaną od stycznia w Mittalu. Taki wzrost płac uwzględniono w porozumieniu podpisanym ze związkami zawodowymi działającymi w koncernie. Jak tłumaczą przedstawiciele spółki, podwyżki to efekt lekkiej poprawy w branży hutniczej.
Niewiele większe podwyżki otrzymają w gliwickim Oplu. Według informacji jaką uzyskaliśmy pod koniec roku, wyniesie ona jakieś 4-5 procent a więc powyżej zakładanej średniej.
Oto ile wynoszą średnie zarobki w naszym regionie
Średnia płaca dla całego województwa śląskiego,
to 3 500 zł. Na tyle nasze możliwości szacuje w 2010r. GUS i portal internetowy
wynagrodznia.pl.Są jednak miasta w regionie, gdzie zarobić można dużo więcej, i takie, które ciągną średnią wojewódzką mocno w dół. Oto szczegółowy ranking:
Gliwice 3 750 zł
Tychy 3 520 zł
Katowice 3 500 zł
Sosnowiec 3 300 zł
Mysłowice 3 275 zł
Chorzów 3 200 zł
Dąbrowa G. 3 150 zł
Ruda Śl. 3 090 zł
Siemianowice 3 000 zł
Oświęcim 3 000 zł
Zabrze 3 000 zł
Jaworzno 2 975 zł
Bytom 2 900 zł
Wysokie podwyżki już były, czas zaciskać pasa
Rozmowa z Andrzejem Malinowskim prezydentem Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej
Podwyżki dla pracowników na poziomie 3 proc. w skali roku to nawet nie poziom inflacji. Dlaczego przedsiębiorcy mają węża w kieszeni?
To nie przedsiębiorcy mają węża w kieszeni, a rząd łupi nas na milion sposobów. Przedsiębiorca ograniczając wydatki próbuje przetrwać zły czas i utrzymać się na rynku.
Niech pan nie zrzuca winy na rząd.
Tak? A co robi minister finasów? VAT w górę, czyli trzeba ciąć koszty, żeby ceny detaliczne nie wzrosły. Likwidacja funduszu pracowniczego, likwidacja ulg przy zatrudnianiu niepełnosprawnych, likwidacja...
... ale nikt nie mówi, że właściciele firm mają lekki chleb. Jednak w 2010 podwyżki były.
Ale mogliśmy jakoś zaplanować przyszłość. Teraz nie ma stabilizacji i pewności jutra. Nie wiemy, czy Rostowski nie wpadnie na kolejny świetny pomysł, który będzie gwoździem do trumny małych i średnich biznesów. Dlatego ich właściciele, tak jak każda rodzina bojąca się o przyszłość - gromadzą fundusze na czarną godzinę, a nie wydają.
Chce pan powiedzieć, że ci, którzy w tym roku dostaną podwyżkę, powinni skakać ze szczęścia i czuć się wyróżnieni nawet jeśli to będzie tylko 3 procent?
Lepiej bym tego nie ujął.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?