Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto płaci za miedzę?

(anok)
Nowa granica okazała się bardzo droga, a co gorsza, wcale nie zakończyła sąsiedzkiego sporu - mówi Eugeniusz Sętkowski. Fot. T. Jodłowski
Nowa granica okazała się bardzo droga, a co gorsza, wcale nie zakończyła sąsiedzkiego sporu - mówi Eugeniusz Sętkowski. Fot. T. Jodłowski
Z pozoru proste odtworzenie granic posesji może zakończyć się sąsiedzkimi awanturami, sprawą w sądzie, a wreszcie egzekucją komorniczą. Przekonała się o tym rodzina Eugeniusza Sętkowskiego z Siedliszowic.

Z pozoru proste odtworzenie granic posesji może zakończyć się sąsiedzkimi awanturami, sprawą w sądzie, a wreszcie egzekucją komorniczą. Przekonała się o tym rodzina Eugeniusza Sętkowskiego z Siedliszowic.

Sętkowscy postanowili zrobić porządek z granicami. Płot co prawda kiedyś tam stał, ale nie do końca było wiadomo, czy we właściwym miejscu. Pan Eugeniusz zwrócił się więc do Urzędu Gminy w Kroczycach z wnioskiem o wszczęcie postępowania rozgraniczeniowego. Pojawił się geodeta i zrobił pomiary.

Kosztowny podział

We wrześniu 2001 roku na protokole granicznym podpisały się zainteresowane strony, czyli Sętkowscy i ich sąsiedzi. – Po kilkunastu dniach, ni stąd, ni zowąd, sąsiad zmienił zdanie. I chociaż w momencie podpisywania dokumentu zgadzał się z przebiegiem granic, teraz bez podania przyczyny wniósł zastrzeżenie do pracy geodety – mówi Eugeniusz Sętkowski.

W tej sytuacji wójt z urzędu przekazał sądowi sprawę do rozpatrzenia. – Sąd rejonowy „utrzymał w mocy” rozgraniczenie naszych posesji, jednakże nakazał mi oddać sąsiadowi prawie 1.200 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania, tłumacząc, że to on zapłacił za opinię biegłego i oględziny nieruchomości – dodaje Czytelnik.

Kto przegrał

Sętkowscy odwołali się od postanowienia sądu w punkcie dotyczącym zwrotu kosztów. Swoje stanowisko tłumaczyli tym, że decyzja sądu była korzystna dla nich, zatem opłaty powinna wnieść strona przegrywająca. Apelację złożył także sąsiad, nie zgadzając się z postanowieniem o rozgraniczeniu nieruchomości. – Na każdym dokumencie widniejemy jako wnioskodawcy, a przecież nie domagaliśmy się prowadzenia sprawy w sądzie – podkreśla żona pana Eugeniusza.

W czerwcu 2004 roku Sąd Okręgowy w Częstochowie oddalił zarówno apelację jak i zażalenie. W uzasadnieniu wyjaśnił, że rozgraniczenie dokonane było zarówno w interesie Sętkowskich, jak i ich sąsiada, dlatego obie strony powinny partycypować w kosztach.

– Gdy toczyła się sprawa, parokrotnie pisaliśmy do sądu, że my także ponieśliśmy koszty za wznowienie granic. Opłaciliśmy geodetę, postawiliśmy betonowy płot. Było także wiele inne wydatków, na które musiałem zaciągnąć kredyt w banku i spłacam go do dziś. Niestety, pisma te nie zostały nawet włączone do akt – żali się pan Eugeniusz.

Za co haracz?

W grudniu ubiegłego roku Czytelnik zwrócił się pisemnie do sąsiada o zwrot połowy opłat, czyli 1.500 złotych, bo tyle kosztowało ustalenie na nowo granic. Bez skutku. Sętkowscy pisali prośby do sądu, a tymczasem do ich drzwi zastukał komornik. – Co miesiąc potrącają nam pieniądze z ZUS. Nikogo nie interesuje to, że oboje z żoną mamy niskie renty. Oboje się leczymy i żeby przeżyć, musimy kupować drogie leki. Do tego wszystkiego dochodzi spłata kredytu i komornik – łapie się za głowę pan Eugeniusz.

Sętkowscy nie mogą się pogodzić z jednym: sąd nakazał podzielić koszty sądowe po połowie, a tymczasem koszty administracyjne ich rodzina musi ponieść sama. – Nie wnosiliśmy zastrzeżeń do granic ustalonych przez geodetę. Nie wnosiliśmy sprawy do sądu, a tymczasem to my musimy za wszystko płacić. Czujemy się pokrzywdzeni!


Każdy płaci po połowie - mówi prawnik Błażej Filipowicz

Pojęcie „wnioskodawca” odnosi się w tym przypadku do postępowania administracyjnego o rozgraniczenie nieruchomości i w takim kontekście sąd użył tego pojęcia w wyroku rozstrzygającym sprawę. Natomiast sąsiad był w sprawie cywilnej powodem, a nie wnioskodawcą.
Ponieważ wyrok jest prawomocny i zaistniały przesłanki przeprowadzenia egzekucji, działanie komornika jest zgodne z prawem.

Jak stanowi art. 152 Kodeksu cywilnego, „Właściciele gruntów sąsiadujących obowiązani są do współdziałania przy rozgraniczeniu gruntów oraz przy utrzymywaniu stałych znaków granicznych; koszty rozgraniczenia oraz koszty urządzenia i utrzymywania stałych znaków granicznych ponoszą po połowie”.

W praktyce oznacza to, że nie tylko sąsiad ma prawo domagać się od pana Sętkowskiego zwrotu kosztów postępowania sądowego, ale także panu Sętkowskiemu przysługuje wobec sąsiada roszczenie o zwrot kosztów postępowania administracyjnego, co potwierdza wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 3 czerwca 1998 r. (II SA 479/98). Roszczeń można dochodzić na drodze sądowej – i w miarę możliwości – skompensować wzajemne należności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto