Ksiądz Duda zniknął

W dniu opublikowania na łamach "TŚl." artykułu o tym, jak proboszcz archikatedry św. Rodziny nakłania parafian do łożenia na kościół, ks. Marian Duda wyjechał z Częstochowy. Nieoficjalnie - za granicę. W czwartek, 28 września ponowiliśmy, po raz trzeci próbę skontaktowania się z ks. Dudą. - Nie ma go w Częstochowie, może będzie po niedzieli - poinformowano nas na plebanii.

Czy ks. proboszcz wyjechał "taktycznie"? Na pewno był to wyjazd nagły, skoro już dawno na najbliższą niedzielę w archikatedrze zaplanowano z jego udziałem uroczystości patriotyczne z okazji 82. rocznicy polskiego zwycięstwa w bitwie nad Newą w 1920 roku.

Temat finansowania parafii, dla większości duchownych jest problemem o którym niechętnie mówią. Sprawdziliśmy, jak sobie radzą w niektórych parafiach.

Proboszczem parafii św. Jana Kantego w częstochowskiej dzielnicy Północ jest ksiądz Marek Kundzicz. Dwa razy do roku zamiast kazania, ksiądz przekazuje z ambony dokładne sprawozdania finansowe. Kościół jest w budowie i oprócz ofiar na tacę, kolęd, parafianie wpłacają dobrowolne datki. Parafialni animatorzy odwiedzają, raz w miesiącu, sąsiadów w bloku czy na klatce schodowej, prosząc o takie wpłaty.
Nie ma żadnych oświadczeń ani zbierania danych osobowych.
Jedynie wartość datków spisywana jest w specjalnym zeszycie. Potem w cotygodniowej gazetce parafialnej "Okruchy? publikowane są informacje, że np. "klatka II w bloku przy ul. Kukuczki 5 ofiarowała 100 złotych." W "Okruchach" systematycznie publikuje się wydatki nawet na najdrobniejsze zakupy.

W parafii św. Franciszka z Asyżu w częstochowskiej Grabówce proboszcz ks. prof. Franciszek Dylus tylko gdy jest potrzeba poważnych zakupów, z wyprzedzeniem apeluje o dodatkowe wpłaty, informując na co i ile to będzie kosztowało. Tak było przed dwoma laty, gdy do kościoła kupowano nowe ławki. Pieniądze zbierali działacze parafialnej Akcji Katolickiej. Każdemu, kto tego sobie życzył wydawano - potrzebne od odpisu podatkowego - zaświadczenia.