Pojedynek z Vikingiem miał być dla podopiecznych Adama Kubaszczyka poważnym wyzwaniem. Częstochowianie za wszelką cenę chcieli wygrać, by w ten sposób odzyskać nadszarpnięte zaufanie kibiców, którzy po dwóch porażkach z rzędu zaczęli głośno domagać się wyciągnięcia odpowiednich konsekwencji. Poniekąd sztuka ta im się udała. Zespół TYTANA zagrał zdecydowanie lepiej niż w poprzednich spotkaniach, ale nie na tyle by móc cieszyć się ze zwycięstwa.
Pojedynek był bardzo zacięty i emocjonujący. Fatalna w skutkach okazała się pierwsza kwarta. Choć jej początek był wyrównany to jednak w miarę upływu czasu Viking powoli zaczął dyktować warunki. Miejscowi postawili szczelniejszą zaporę, przez którą nasz zespół nie mógł się przebić. Na dodatek wysoką skutecznością popisał się Artur Gliszczyński, który kilkakrotnie trafił z dystansu.
Zdecydowanie lepiej wypadła w wykonaniu częstochowian druga odsłona. Znakomicie spisywał się Dariusz Szynkiel. Jeden z najbardziej doświadczonych zawodników TYTANA zdobył 6 punktów z rzędu.
Wtórował mu Rafał Motyl, Janusz Sośniak i Przemysław Migała. Goście doszli na 2 punkty (32:30), ale za chwilę ponownie Viking przypuścił kolejne ataki, które zakończyły się zdobyczą punktową. Pomimo nieustannego pościgu częstochowianom nie udało się odrobić dystansu.
VIKING GDYNIA - TYTAN CZĘSTOCHOWA 88:84 (27:18, 18:20, 24:24, 19:22).
TYTAN: Szynkiel 26, Motyl 23, Soniak 11, Migała 11, Nogalski 6, Koczwara 5, Saran 2.
Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?