Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górnik Zabrze - Raków Częstochowa 1:3 Świetny mecz lidera z wiceliderem! Zobaczcie zdjęcia i relację ze spotkania

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Karina Trojok
Mecz Górnika Zabrze z Rakowem Częstochowa nie zawiódł. Goście znakomicie wywiązali się z roli liderów tabeli i zdobyli Twierdzę Zabrze udzielając ekipie Marcina Brosza surowej lekcji.

Starcie Górnika Zabrze z Rakowem Częstochowa zgodnie z oczekiwaniami było znakomitym widowiskiem. Bardziej zaskakujący był jego przebieg, bo goście udzielili gospodarzom srogiej lekcji wygrywając ligowy szczyt całkowicie zasłużenie i broniąc tym samym pozycji liderów PKO Ekstraklasy.

Hit kolejki idealnie rozpoczął się jednak dla zespołu Marcina Brosza. W 4 minucie Roman Prochazka dośrdkował do Bartosza Nowaka, a ten dał zabrzanom prowadzenie! Jak się okazało był to dla Rakowa wypadek przy pracy. Częstochowianie błyskawicznie opanowali sytuację i raz po raz zagrażali bramce Martina Chudego.

Górnik w dużej mierze w tarapaty pakował się na własne życzenie. Brak Michała Koja, który w treningowym zderzeniu głowami ze Stefanosem Evangelou doznał złamania nosa i przeszedł operację, zmusił Marcina Brosza do eksperymentalnego zestawienia obrony z zawodników o średniej wieku wynoszącej 20 lat. Znacznie więcej metrów dzieliło natomiast średnio - z niezrozumiałych przyczyn - Adriana Gryszkiewicza, Aleksandra Paluszka i Przemysława Wiśniewskiego od własnej bramki, a Raków z tego zaproszenia do tańca konsekwentnie korzystał.

Dominacja gości w pierwszej połowie przyniosła im dwa gole. W przypadku trafienia Ivana Lopeza część zasługi ponosi Alasana Manneh, który nie potrafił wybić piłki na aut, natomiast David Tijanić kontratak zakończył już całkowicie samodzielnie. Co więcej, pomiędzy tymi wydarzeniami siatka gospodarzy załopotała jeszcze raz, ale Oskar Zawada był na spalonym. VAR okazał się niemiłosierny również dla zabrzan, gdy sędzia nie zaliczył później gola Jesusa Jimeneza.

Zdesperowany Marcin Brosz szukał sposobu na odwrócenie kierunku, w jakim zmierzał mecz. Dokonał nawet zmiany już w pierwszej połowie, wstawiając Giannisa Massourasa w miejsce Krzysztofa Kubicy, ale Raków dominował i nic nie mogło tego zmienić. W 52 minucie fatalny błąd popełnił Gryszkiewicz i Lopez znów skorzystał z prezentu podwyższając wynik.

Bezradność gospodarzy momentami była dojmująca. Marek Papszun z dużym spokojem oglądał ostatnie fragmenty ekstraklasowego hitu i do domu wrócił ponownie jako szkoleniowiec lidera tabeli. W dodatku z pewnością ma bardzo duże szanse, by przerwać serię Marcina Brosza, który w sierpniu i wrześniu był uznawany za Trenera Miesiąca.

Częstochowianie kontrolowali wydarzenia na murawie, a Górnik nie był w stanie im przeszkodzić.

Zobaczcie zdjęcia z meczu na szczycie PKO Ekstraklasy.

Górnik Zabrze - Raków Częstochowa 1:3 (1:2)
1:0
Bartosz Nowak (4), 1:1 Ivan Lopez (20), 1:2 David Tijanić (31), 1:3 Ivan Lopez (52)
Górnik Chudy - Prochazka, Wiśniewski, Paluszek (46. Evangelou), Gryszkiewicz, Janża - Manneh (61. Ściślak), Kubica (37. Massouras), Nowak - Sobczyk (61. Krawczyk), Jimenez.
Raków Szumski - Piątkowski, Petrasek, Wilusz - Tudor (90. Bartl), Tijanić (76. Lederman), Sapała, Poletanović (68. Schwarz), Lopez (68. Malinowski), Kun - Zawada (76. Gutkovskis).
Żółte kartki Janża, Manneh, Massoúras
Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów bez publiczności

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto