W lipcu tego roku na nowego prezesa Stradomia (oficjalnie do czasu walnego zebrania klub nosił nazwę KS Częstochowa) wybrano Marka Wojtala, który zastąpił Edwarda Flisa. Nowy sternik klubu ma plan.
- Chce odbudować świetność i prestiż Stradomia. W tym klubie działał przez lata mój tato. Oddaliśmy mu z nim bardzo wiele serca i dlatego nie zamierzamy siedzieć z założonymi rękami – kreśli swój program naprawczy prezes Marek Wojtal, choć ma świadomość, że to wyjątkowo trudna misja.
Oprócz Wojtala w nowych władzach znaleźli się: Tomasz Nurek, Marzena Kujawska, Przemysław Warocki, Roman Musialak, Jacek Klusek oraz Robert Sosnowski. Sosnowski, który w dzielnicy Stradom dorastał, był przez piętnaście lat piłkarzem tego klubu.
- Szczerze powiedziawszy to nie spodziewałem, że czeka mnie w tym zarządzie aż tyle pracy – przyznaje po kilku miesiącach działalności na stanowisku wiceprezesa. - Jest bardzo wiele rzeczy, które staramy się naprawić albo poprawić. Ale potrzebujemy na to czasu. Stradom do walnego zebrania funkcjonował na trochę innych zasadach. Nie chcę tu krytykować poprzednich działaczy, ale my mamy nieco inny pomysł, by klub stanął na nogi. Mnie cieszy, że do Stradomia dołączyli tacy ludzie jak Tomasz Nurek. On podobnie jak ja sam kiedyś kopał tu futbolówkę.
We wspomnianym walnym zebraniu uczestniczyło prawie 80 osób. Aż 64 z nich posiadały mandaty uprawniające do udziału w głosowaniach.
- Serce rosło, gdy zobaczyłem tych wszystkich ludzi. Mam świadomość, że zależy im na odbudowie klubu w naszej dzielnicy – przekonuje Wojtal. – Zapewniam, że nasze działania będą zmierzały właśnie w tym kierunku.
Świeżo upieczonym działaczom Stradomia praktycznie w ostatniej chwili udało się zbudować zespół seniorów, który został zgłoszony do rozgrywek w częstochowskiej A-klasie. Drużyna występująca w gr. II furory jednak nie robi i zajmuje w tabeli odległe, dwunaste miejsce. Trudno było jednak przewidywać, że szkoleniowiec Stradomia Karol Pilis uczyni z naprędce skleconej ekipy wartościowy team mogący zatrzymać najlepszych.
- Wiadomo, że do dyspozycji mieliśmy tylko tych zawodników, którzy nie złapali się na granie w innych drużynach. Stąd cudów po występach tej jedenastki nie należało się spodziewać – tłumaczy Sosnowski. – W najbliższą sobotę też może być ciężko o poprawienie dorobku punktowego. Gramy bowiem z liderem naszej grupy, MKS-em Myszków i co nie trudno zgadnąć nie jesteśmy faworytem tej konfrontacji. Jak będzie wyglądał ligowy team w przyszłości wiele będzie zależało od zasobności klubowej kasy. Mamy co prawda kilku małych sponsorów, ale wciąż ledwie wiążemy koniec z końcem. Na szkolenie dzieci i młodzieży Stradom otrzymujemy wsparcie z urzędu miasta. Problem jest z utrzymaniem pierwszej drużyny. Zgodnie z zamiarami działaczy ma ona być w przyszłości wizytówką klubu.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?