Uważam, że zostałem oszukany przez towarzystwo ubezpieczeniowe i agenta - mówi częstochowianin Zenon Galiczak. - Po dwóch latach wpłacania pieniędzy na polisę dostałem o 1.800 zł mniej niż obiecywano.
Pan Zenon wykupił polisę w Nationale Nederlanden ponad dwa lata temu. Wpłacał na nią 1.400 zł rocznie, co po dwóch latach powinno dać sumę 2.800 zł.
- Od początku miałem z tym ubezpieczeniem kłopoty - skarży się Zenon Galiczak. - Najpierw niepoprawnie naliczono mi indeksację składki, potem zmieniali się agenci, którzy zajmowali się moją polisą i każdy mówił coś innego.
Po dwóch latach klient uznał, że nie chce dłużej utrzymywać polisy i postanowił wycofać się z umowy. Jak twierdzi, agent poinformował go, że z 2.800 zł, które wpłacił otrzyma około 2.200.
- Rozumiem, że przez te dwa lata towarzystwo ponosiło ryzyko, że będzie musiało mi wypłacić te pieniądze w wypadku mojej śmierci - mówi były klient NN. - Nie miałem więc większych pretensji. Okazało się jednak, że zamiast 2.200 otrzymałem tylko 994 zł. Uważam, że to nie w porządku. Być może, gdybym wiedział, że suma będzie tak mała, jeszcze bym się wstrzymał z likwidacją polisy.
W firmie Nationale Nederlanden nikt z agentów nie jest upoważniony do rozmów z prasą. Jedyną osobą, która może coś powiedzieć jest Beata Zduńczyk-Skup, rzecznik prasowy firmy w Warszawie.
- Klienci nie zawsze zwracają uwagę na wszystkie zapisy umowy - wyjaśnia rzecznik. - Tymczasem wszystko jest w niej napisane. Ubezpieczenie na życie zawiera się na dłuższy okres - co najmniej na 20-25 lat. Na tyle też rozkładane są koszty ponoszone przez towarzystwo. Jeżeli klient zdecyduje się zerwać umowę wcześniej, musi ponieść te koszty od razu. Stąd duże potrącenia. W zasadzie, jeżeli umowa jest wypowiedziana w ciągu pierwszych dwóch lat, klient nie otrzymuje żadnych pieniędzy.
Pani rzecznik przyznaje jednak, że zdarzają się przypadki, kiedy agenci niedostatecznie informują o tych szczegółach klientów. Wiąże się to z dużą rotacją wśród doradców ubezpieczeniowych. Firmy, i nie dotyczy to tylko Nationale Nederlanden, zatrudniały bardzo wiele osób w okresie boomu na ubezpieczenia emerytalne. Teraz ci ludzie są zwalniani albo sami odchodzą. Powoduje to więc takie sytuacje, jak w wypadku Zenona Galiczaka, który w ciągu dwóch lat miał trzech agentów ubezpieczeniowych.
- Wiem, że nie odzyskam moich pieniędzy - mówi Galiczak. - Chciałbym jednak, żeby uprzedzić wszystkich, że takie sytuacje mogą się zdarzyć.
Towarzystwa ubezpieczeniowe notują coraz więcej wniosków o likwidację polis, co spowodowane jest kłopotami finansowymi coraz większej grupy ludzi. Tymczasem po zawarciu umowy niewiele już można zmienić.
- Nasi klienci mogą przez miesiąc po podpisaniu umowy ubezpieczeniowej zapoznawać się z jej warunkami. Jeżeli uznają, że coś jest nie tak i nie odpowiadają im jej zapisy, mogą bez żadnych konsekwencji odstąpić od umowy - mówi Beata Zduńczyk-Skup.
Trzeba więc dokładnie i najuważniej czytać to, co napisane jest najmniejszym drukiem.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?