Mecz z PGE Marmą Rzeszów miał być dla częstochowian wymarzoną okazją na przełamanie złej passy i odniesieni e upragnionego zwycięstwa. Z kim bowiem mieli wygrać podopieczni Sławomira Drabika, jeżeli nie z sąsiadem z tabeli?
Tymczasem pozornie łatwy mecz przeistoczył się w sportowy dramat. Dospel Włókniarz przegrał z Marmą 43:47 i do minimum ograniczył swoje szanse na zajęcie ósmego miejsca gwarantującego utrzymanie w Enea Ekstralidze. Wygląda na to, że częstochowianom będzie niezwykle trudno utrzymać się w lidze, a w obecnej formie to zadanie to prawdziwe “mission impossible”.
Rafał Szombierski, który wrócił do składu, zawiódł, zdobywając jeden punkt, a na dodatek tracąc jedyny silnik na ekstraligowym poziomie. Nad postawą Grzegorza Zengoty najlepiej spuścić zasłonę milczenia. Rodowity zielonogórzanin zawiódł po raz kolejny. Zengota nie potrafił dowieść do mety nawet podwójnego prowadzenia w 11. biegu. Kenneth Bjerre także nie zachwycił. Duńczyk nie potrafił wygrać nawet jednego wyścigu.
Co częstochowianie muszą zrobić, żeby w końcu zacząć wygrywać? Wydaje się, że w obecnej sytuacji w klubie nikt nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Pewna formuła prowadzenia zespołu się wyczerpała. Nie pomogło zwolnienie Janusza Stachyry, ani odstawienie od składu Mirosława Jabłońskiego. Działacze Włókniarza mają o czym myśleć, bo po spotkaniu z rzeszowianami, kibice opuszczali stadion przy Olsztyńskiej w minorowych nastrojach. Dla wielu z nich była to ostatnia wizyta na meczu Włókniarza w tym sezonie i trzeba to sobie otwarcie powiedzieć.
Sławomir Drabik po meczu żartował, że sam wyjedzie na tor, ale to najlepszy dowód na to, że częstochowianie wyczerpali już wszystkie możliwe opcje i koncepcje, a wyników niestety nie widać. Kto wie, czy nie należy pomyśleć o kolejnych zmianach w sztabie szkoleniowym, bo na realne wzmocnienie składu nie ma już w tym sezonie szans.
Początek spotkanie nie zwiastował porażki. Po czterech biegach Włókniarz prowadził już 14:10, a prowadzenie mogło być jeszcze wyższe, gdyby nie defekt Rafała Malczewskiego na drugi m miejscu w 1. biegu (Włókniarz prowadził 5:1). Na dodatek błysnął powracający do składu Rafał Szombierski, który na dystansie pokonał byłego mistrza świata Jasona Crumpa. Później było już tylko gorzej. Piąty bieg Włókniarz przegrał 1:5, a defekt na starcie zaliczył Szombierski, który później nie wyjechał na tor. – Stracił silnik, a nie było żadnego sensu, żeby testował w zawodach rezerwowy sprzęt – tłumaczył po meczu trener Sławomir Drabik.
Decydujące znaczenie miały wyścigi 8. i 9., w których częstochowianie przegrali podwójnie. Rzeszowianie znakomicie czuli się na mocno polanym torze. Włókniarzowi w końcówce meczu nie pomogły rezerwy, a goście zapewnili sobie sukces już po 14. wyścigu. – Trudno wygrać mecz, jeśli ma się dwa i pół zawodnika. Nie wiem, czemu jadą oni tak słabo, ich trzeba o to zapytać, może się zablokowali – mówił po meczu Drabik na konferencji prasowej, na której nie pojawił się żaden zawodnik Włókniarza. Sławomir Drabik zapytany o to, czemu nie przyszli, tylko wzruszył ramionami.
- Bardzo ciężko jeździ się w takim upale, ale cieszę się ze zwycięstwa. Wygraliśmy, bo wszyscy zawodnicy naszej drużyny pojechali na dobrym poziomie – stwierdził po meczu jeden z bohaterów, Grzegorz Walasek, który otrzymał od częstochowskiej publiczności więcej braw niż większość zawodników Włókniarza.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?