Pielgrzymka rowerowa zrzesza niezależne grupy z całego kraju, zmierzające do Sanktuarium w jednym określonym terminie. Jej przebieg koordynuje Rada Episkopatu ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek. Choć cykliści jadą do Częstochowy we własnym zakresie i według swojego regulaminu, to program duchowy jest dla wszystkich ten sam.
- Łączy nas miłość do Boga i dwóch kółek. Od 13 lat przyjeżdżamy, żeby spotykać się ze wszystkimi rowerzystami na Jasnej Górze. Jesteśmy tutaj wspólnotą, to bodziec, który nas jednoczy - powiedział Mirosław Jańczyk, organizator grupy z Parczewa. Zauważył, że każdego roku z cyklistami wybierają inną trasę, żeby zwiedzić nowe sanktuaria maryjne. Podczas tej pielgrzymki byli np. w Sulisławicach i Wąchocku.
Zobacz zdjęcia:
Wyruszają z różnych miejscowości, ale w ostatnim dniu spotykają się pod częstochowską archikatedrą, by razem Alejami NMP wjechać przed jasnogórski Szczyt, pokazując jedną wspólnotę miłującą Kościół.
Rowerzyści w sześć dni pokonali ponad 500 km, w deszczu, słońcu i wietrze.
- Bardzo się cieszymy, że daliśmy radę. To daje nam możliwość zobaczenia się z rowerzystami z całej Polski. Czasami z niektórymi spotykamy się lokalnie, a dziś tutaj, globalnie - zauważyła pielgrzymująca Teresa.
- Pierwszy raz brałam udział w pielgrzymce rowerowej, dlatego wszystko jest dla mnie nowe. Czuję wielką radość, że dojechałam do Mamy. Na trasie poznałam wspaniałych ludzi. Połączył nas rower, to taki dodatek do naszej wiary i przeżyć - tłumaczyła Henryka.
Rowerowa pielgrzymka to wyprawa, do której należy się odpowiednio przygotować. Uczestnicy często biorą ze sobą ciężki bagaż, aby sprostać różnym warunkom, jakie pojawiają się na trasie.
- Jeździmy z sakwami, w których są śpiwory, niektórzy wiozą też namioty. Mamy wyposażenie np. kuchenki, żeby ugotować sobie wodę na kawę, czy herbatę. Trzy razy się pakujemy i polecamy też to innym. Najpierw wkładamy do torby wszystko co uważamy za potrzebne, później z tych rzeczy połowę odkładamy i zostawiamy, to co naprawdę może się przydać - powiedziała Joanna z Sulbina.
Pielgrzymujący z Głogowa Wojciech dodał, że rekolekcje w drodze, są czasem przemyśleń i pomimo tego, że ludzie często nie mają sił, aby pedałować i chcą wracać, to jednak większa jest chęć dojechania do Maryi, zaś jego koleżanka Beata podkreśla, że rowerem pielgrzymuje się inaczej niż piechotą.
- Tutaj czuć pasję, miłość i to porozumienie, to też daje inne doznania duchowe, niż podczas pielgrzymki pieszej - tłumaczy.
Mszy św. wieńczącej ogólnopolską pielgrzymkę rowerową przewodniczył bp Marian Rojek. Ordynariusz zamojsko-lubaczowski zauważył, że osoby przybywające do Maryi wybierają najlepszą "szkołę życiowej jazdy". W jej centrum jest koło - eucharystyczny Chrystus i życie sakramentalne.
- Jeżeli wewnętrzne relacje nie są budowane na podstawowych wartościach ludzkich, które pokrywają się z zasadami chrześcijańskiego życia i sumienia, to w żadnej społeczności nie będzie stabilności, rozwoju, ani pokoju. Wówczas króluje niepewność, strach, znajomości, kolesiostwo, życie na koszt innych - mówił kaznodzieja.
Jak przekonywał „żadna społeczność miejska, gminna, narodowa, szkolna, sąsiedzka, nie będzie właściwie funkcjonować bez swego właściwego centrum”. Dodawał też, że „zamiast pokoju i godności, wspólnego życia i pracy pojawia się nienawiść, kryzysy, bankructwo”, bo koło bez swego środka rozsypie się i będzie koniec jazdy.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?