Częstochowianie, jak większość mieszkańców kraju, dość szybko przystosowali się do nowej rzeczywistości. To, że się jednak tak stało nie oznacza, że się ona mieszkańcom podoba. Po nieznacznym poluzowaniu rządowych obostrzeń związanych z zagrożeniem epidemicznym na ulicach miasta widać więcej ludzi. Większość jednak zachowuje od siebie dystans i stosuje się do noszenia maseczek w miejscach publicznych.
Mieszkańcy robią zakupy, przemieszczają się komunikacją miejską, załatwiają sprawy na poczcie i w bankach. Niektórzy po prostu spacerują, biegają albo odpoczywają na ławkach. Ta pozorna normalność doskwiera jednak na ulicach miasta. - Z utęsknieniem czekam, żeby zrzucić tę maskę, spotkać się z koleżankami w mojej ulubionej kawiarni i po prostu odetchnąć. Stres związany z niemal ciągłym siedzeniem w domu i obawą o to, czy będziemy mieli jutro, gdzie pracować, jest momentami naprawdę nie do zniesienia - mówi pani Anna, mieszkanka ulicy 11 Listopada.
Na kolejne zmiany czekają przede wszystkim przedsiębiorcy. - Nasze biznesy są na skraju bankructwa. Mało klientów, przekłada się na niskie obroty, a niektórzy z nas w ogóle nie mogą prowadzić działalności - mówi jeden z kupców w Centrum Handlowym "Jagiellończycy". Centrum jest nie do poznania. Wiele stoisk jest nieczynnych. Względny ruch panuje na dziale z warzywami, a także w piekarniach. Ta nowa rzeczywistość jest niestety dość przygnębiająca. - Jak długo to potrwa? - to pytanie ciągle pada, w domach, na ulicach i w sklepach. Tego jednak nikt na razie nie wie...
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?