Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Częstochowa. Mija 20 lat od pożaru magazynów przy Jagiellońskiej

KRZYSZTOF SULIGA
Z pożarem walczyło kilkudziesięciu strażaków.
Z pożarem walczyło kilkudziesięciu strażaków.
Częstochowa. Pożar wybuchł, 12 lipca 2002 roku, w budynku przy ul. Jagiellońskiej o godz. 11.45. Płonęły magazyny firmy Wilga zajmującej się techniką grzewczą i sanitarną, której współwłaścicielem był znakomity pilot Włodzimierz Skalik.

Materiał z 2002 roku:

Pożar wybuchł w budynku przy częstochowskiej ul. Jagiellońskiej o godz. 11.45. Płonęły magazyny firmy Wilga zajmującej się techniką grzewczą i sanitarną, której współwłaścicielem jest znakomity pilot Włodzimierz Skalik oraz hurtownia ogólnospożywcza.

- Zapalił się dwukondygnacyjny budynek magazynowy - mówi st. kapitan Lucjan Rawis z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie.

Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, na jednej z kondygnacji obiektu trwały prace remontowe i prawdopodobnie w ich trakcie doszło do zaprószenia ognia. Wybuchł na najwyższym piętrze. Szybko zaczął się rozprzestrzeniać. Strażacy nie chcieli się wypowiadać na temat przyczyn pożaru.

- Ustalone zostaną po zakończeniu akcji i przeprowadzeniu oględzin - oświadczył kpt. Rawis.

Kiedy po trzech kwadransach walki z ogniem wydawało się, że strażacy zaczynają opanowywać nieco sytuację, ogień buchnął ze zdwojoną siłą. Nawet około 100 metrów od budynku, po drugiej stronie ul. Jagiellońskiej zrobiło się gorąco jak w piecu. Słup dymu widoczny był kilkanaście kilometrów od Częstochowy.

Nie udało się uratować, zlokalizowanej po zawietrznej stronie, parterowej hurtowni ogólnospożywczej. Płomienie i gęsty dym odepchnęły strażaków gaszących pożar z tamtej strony. Ogień na szczęście nie rozprzestrzenił się przez łącznik do trzypiętrowego biurowca. Dzięki determinacji strażaków nie zagroził także stacji tankowania gazu, znajdującej się zaledwie 30 m od magazynu. Załamany Skalik nie chciał z nikim rozmawiać. Nikt wczoraj nie potrafił ocenić ile było w magazynie towaru. Część została wyniesiona na zewnątrz. Zdecydowana większość poszła jednak z dymem. Straty sięgną przypuszczalnie kilku milionów złotych!

Do około godz. 15 trwało dogaszanie. Budynek o powierzchni 2.300 m kw. doszczętnie strawiły płomienie. To co nie spłonęło, zostało zalane wodą. Pozostały stalowo-żelbetowe kikuty i powyginane płyty elewacyjne z blachy.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto