Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Częstochowa: Elektrownia na Zawodziu już prawie całkiem wyburzona. Zobacz, jak w środku wyglądał jeden z największych zakładów w mieście

Bartłomiej Romanek
Bartłomiej Romanek
Forgotten Urbex Polska/Łukasz Pawelec
CZĘSTOCHOWA. Słynny komin widoczny z alei NMP wkrótce zniknie z krajobrazu naszego miasta? Kielecki Zakład Obsługi Nieruchomości wykupił dawną elektrociepłownię na Zawodziu, która jest już prawie całkiem wyburzona. Początkowo wyburzony miał również komin, ale ostatnie doniesienia wskazują, że do wyburzenie jednak nie dojdzie. Zobaczcie, jak wygląda wnętrze jednego z najsłynniejszych zakładów w Częstochowie przed jego wyburzeniem. Zdjęcia dzięki uprzejmości Łukasza Pawelca z Forgotten Polska Urbex.

Elektrociepłownia na Zawodziu jest już praktycznie wyburzona. Teren zakład wraz z budynkami kupił kielecki Zakład Obsługi Nieruchomości i sukcesywnie wyburzał budynki, aby przygotować teren dla potencjalnego inwestora. Nie wiadomo, co tutaj powstanie, ale na razie ocalał słynny komin, który miał zostać wyburzony na początku 2020 roku.

Słynny komin budzi wątpliwości

Komin, który jest znakomicie widoczny z alei NMP jest wraz z Jasną Górą nazywanymi dwoma częstochowskimi wieżami, które mają symbolizować charakter miasta jako ośrodka kultu religijnego i ośrodka przemysłowego.

Interesujące są okoliczności postawienia „drugiej wieży”. Chociaż dzisiaj wielu mieszkańców może się to wydawać nieprawdopodobne, to budowa komina w XX-leciu międzywojennym w Częstochowie była określana mianem skandalu i piętna, z którym miasto kiedyś będzie sobie musiało poradzić. Wszystko przez to, że miasto znajdowało się w województwie kieleckim i to „okupant”, za plecami Bogu ducha winnych częstochowian, wydał wszystkie niezbędne pozwolenia. I tak w osi alei NMP powstała wieża, będąca przeciwwagą jasnogórskiej wieży. Hubert Wąsek, prezes Stowarzyszenia Architektów RP, przytacza na potwierdzenie ówczesnych odczuć mieszkańców fragment książki byłego wiceprezydenta Częstochowy Stanisława Nowaka „Z moich wspomnień. Samorząd m. Częstochowy w latach 1916-1931”:

„Na tej dzielnicy ciąży jedna ciemna plama – olbrzymi komin nowej elektrowni, który rzuca się w oczy każdemu z ul. Panny Maryi i który wznosi się wysoko ponad sylwetką kościoła św. Zygmunta, szpecąc całość architektoniczną, zawartą w ul. Panny Maryi pomiędzy klasztorem jasnogórskim i kościołem św. Zygmunta; te dwie świątynie zamykają ul. Panny Maryi (Aleje) z zachodu i ze wschodu i łączą się w sposób harmonijny z roślinnością tejże ulicy; sterczący wysoko ponad kościołem św. Zygmunta komin odbiera cały urok temu pięknemu zespołowi. (…) Komin ten został wybudowany w r. 1929 bez wiedzy i bez uprzedniej zgody magistratu; wszelkie starania Magistratu, by go przesunąć w takie miejsce, skąd byłby niewidzialny z ul. Panny Maryi, nie odniosły skutku”.
– Rzeczywiście, komin początkowo budził protesty mieszkańców i władz miasta, ale z czasem, zwłaszcza po wojnie, częstochowianie się do niego przyzwyczaili i przestał budzić emocje – mówi Krzysztof Kasprzak, filmowiec z Częstochowy, dokumentujący w swoich filmach dzieje miasta.

Po 2004 roku, kiedy ciepłownia całkowicie zakończyła swoją działalność, komin był bezużyteczny. Po kilku latach o ciekawym architektonicznie obiekcie przypomniały sobie władze samorządowe miasta i województwa śląskiego. W 2013 roku wicemarszałek Mariusz Klesz-czewski przywiózł do Częstochowy przedstawicieli Europejskiego Funduszu Społecznego, którzy byli zachwyceni dawną ciepłownią. W jej ratowanie i wykorzystanie jako obiektu kulturalno-edukacyjnego zaangażował się również wicemarszałek Jerzy Gorzelik.

– Przyznam, że nie znałem pana marszałka z tej strony, bo w mediach był przedstawiany głównie jako lider Ruchu Autonomii Śląska. Tymczasem mocno zaangażował się w prace nad tym projektem, którego nie udało się zrealizować z powodów finansowych. miasto i urząd marszałkowski nie były w stanie pozyskać odpowiednich środków na utworzenie centrum nauki – mówi Aleksander Wierny, naczelnik Wydział Promocji, Kultury i Sportu UM w Częstochowie.

Rozważano stworzenie na Zawodziu Centrum Nauki lub (i) przeniesienie tutaj zabytkowej fabryki zapałek. To drugie rozwiązanie nie miało jednak sensu, bo zapałczarnia powinna funkcjonować tam, gdzie powstała i gdzie zawsze działała, czyli na ulicy Ogrodowej. O tym, jak wielki byłby koszt wykorzystania elektrowni na cele kulturalne i naukowe świadczyły szacunki z 2012 roku, które mówiły, że sam remont komina kosztowałby 30 milionów zł.

I tak za władzy, która wspominała o dwóch wieżach, o dwóch duszach Częstochowy i o budzeniu energii miasta, elektrownia (kiedyś również dostarczająca energii) odejdzie w zapomnienie. Ale trudno winić samą Lewicę, bo na doskonale widocznym z alei NMP i z DK1 kominie swoje plakaty wyborcze chciała wieszać jej największa polityczna konkurencja.

Tak elektryfikowano Częstochowę

Historia częstochowskiej energetyki, w którą wpisane są dzieje zakładu na Zawodziu, sięga końca XIX wieku.

Pod koniec XIX wieku w Częstochowie pokazały się lampy łukowe. Wcześniej oświetlenie zapewniały lampy naftowe. Lampy łukowe były zasilane z generatorów elektrycznych.

W 1904 roku rozpoczął się intensywny proces elektryfikacji miasta. Pokazem mocy energetycznej miało być oświetlenie pomnika cara Mikołaja II, stojącego u wejścia na błonia jasnogórskie, gdzie dziś, na tym samym "carskim" cokole, stoi figura Matki Boskiej.

Pomnik oświetlono lampami łukowymi. Iluminacja była przednia, ale towarzyszyły jej nieplanowane efekty dźwiękowe. Lampy wydawały syczący dźwięk.

Szybka industrializacja Częstochowy wymusiła budowę zakładu energetycznego. Warto wiedzieć, że w tym czasie Raków, dzielnica Częstochowy, był o całą epokę techniczną dalej niż centrum miasta. Kiedy w Częstochowie ścieki płynęły rynsztokami, nie wyłączając alei Najświętszej Maryi Panny, w blokach na Rakowie była kanalizacja. W domach była też elektryczność.

To była właściwie samowystarczalna osada, z własnymi szpitalem, sklepami, posterunkiem policji i - jakbyśmy dziś powiedzieli - usługami.

W 1913 roku wybudowano stację elektryczną na Zawodziu. W okresie międzywojennym była to już elektrownia okręgowa, która dostarczała energię elektryczną do około 20 tysięcy odbiorców.

Elektrownię na Zawodziu uruchomiono w 1926 roku i działała ona do początku lat. 60 XX-wieku. Później została przebudowana na elektrociepłownię i tę rolę pełniła do 1986 roku, a później - do 2004 roku funkcjonowała jako ciepłownia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto