Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chłopiec wyprowadził z płonącego domu dwoje ludzi

GRAŻYNA FOLARON
Tomek z zażenowaniem przyjmował gratulacje i nagrody. Fot. GRAŻYNA FOLARON
Tomek z zażenowaniem przyjmował gratulacje i nagrody. Fot. GRAŻYNA FOLARON
W środę 12-letni Tomek Gawor odebrał z rąk zastępcy komendanta Centralnej Szkoły Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie kpt. Sławomira Olbrysia nagrodę za odwagę - ufundowny przez państwa Nienartowiczów rower górski ...

W środę 12-letni Tomek Gawor odebrał z rąk zastępcy komendanta Centralnej Szkoły Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie kpt. Sławomira Olbrysia nagrodę za odwagę - ufundowny przez państwa Nienartowiczów rower górski oraz statuatkę strażaka wynoszącego z pożaru dziecko - wyraz uznania komendanta CSPSP dla dziecka, które uratowało życie dwojga ludzi.

Tomek jest uczniem SP nr 49 w Częstochowie. Do szkoły jeździ na rowerze, bo od urodzenia ma jedną nóżkę krótszą, więc łatwiej jest mu pedałować niż chodzić. 18 marca br. około godz. 15 wracał ze szkoły do domu, gdy usłyszał rozpaczliwy płacz dziecka. Nie zignorował go, lecz zaczął szukać miejsca, skąd płacz dochodził.

- To był drugi dom za krzyżem przy ul. Długiej - opowiada Tomek. - Furtka była zamknięta, więc rzuciłem plecak i rower na ziemię i przeskoczyłem przez płot. Na dole, w korytarzu stał z babcią 8-letni Norbert i strasznie krzyczał. Spytałem, co się stało, a on powiedział, że u góry się pali. Babcia ma ponad 80 lat i nic się nie odzywała. Kazałem im wyjść na dwór, ale Norbert mnie nie słuchał. Chciał iść na górę i gasić. Wiedziałem, że to jest niebezpieczne, na górę nie dało się wejść, bo było mnóstwo dymu. Złapałem go więc i siłą wywlokłem na dwór, do babci. Jedna z sąsiadek wezwała straż pożarną. Przyjechał jeden duży wóz i trzy mniejsze. Pożar ugasili, więc wsiadłem na rower i pojechałem do domu.

Prawdopodobnie nikt by się o wyczynie Tomka nie dowiedział, gdyby nie fakt, że sam uległ zatruciu tlenkiem węgla i konieczna była pomoc lekarza.

- Syn zasnął w fotelu i nie mogłam go dobudzić - opowiada Urszula Gawor. - Strasznie kaszlał, tętno miał nieregularne, skarżył się na bóle w okolicy serca. Mąż po przyjściu z pracy zadecydował, że trzeba jechać na pogotowie. Tam lekarz Tomka zbadał i kazał natychmiast jechać do szpitala, pod tlen. Przez dwie godziny przebywał pod maską tlenową i dolegliwości ustąpiły. Został jednak w szpitalu, gdyż jest alergikiem i lekarze nie wiedzieli, jak jego organizm zareaguje na zatrucie. W tym pośpiechu nawet nie zdążyłam go umyć i wstyd mi było, bo rączki miał całe czarne od sadzy. Lekarze jednak nie robili na ten temat żadnych uwag, zwłaszcza, gdy dowiedzieli się, w jakich okolicznościach uległ zatruciu.

Odbierając nagrody i gratulacje Tomek zachowywał się tak jak każde dziecko w jego wieku - z zażenowaniem przyjmował pochwały, z ciekawością oglądał każdy szczegół nowego roweru. Widać było, że najważniejszą osobą jest dla niego ubrany w strażacki mundur zastępca komendanta CSPSP.

- Rzadko się zdarza, by dziecko zareagowało w taki sposób, jak zrobił to Tomek - ocenia kpt. Sławomir Olbryś. - Z reguły dzieci płaczą, krzyczą, ale nie podejmują żadnych działań, bo boją się ognia i dymu. Dla mnie taka reakcja chłopca jest prawdziwym zaskoczeniem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto