Bezradna policja?

Mieszkańcy dzielnicy Północ twierdzą, że na ich osiedlu panuje plaga kradzieży samochodów i włamań do aut.
- A policja nic nie robi, żeby ująć złodziei - uważają.
Czesław Karczmarczyk w ub.r. stracił forda transita sprzed swojego bloku przy ul. Fieldorfa Nila. Zawiadomił III komisariat, a po tygodniu przyszedł do komendy miejskiej z pytaniem o postępy w jego sprawie.
- Zapytano mnie czy kogoś podejrzewam i tyle. Sprawa zawisła w próżni. Kiedy więc po 3 tygodniach skontaktował się ze mną mężczyzna i zażądał haraczu w zamian za zwrócenie auta, przystałem na to - mówi Karczmarczyk. - Samochód był nieubezpieczony. Liczyłem więc, że zapłacę 5 tys. zł, ale nie stracę auta. Pośrednik powiedział, że gdy zawiadomię policję, coś stanie się mojej żonie i córce. Zapłaciłem, ale forda nie odzyskałem.

Częstochowianin zgłosił wymuszenie pieniędzy policji podając nazwisko pośrednika, który żądał od niego haraczu.
- Policja obiecała mieć go najpierw pod obserwacją, a później zatrzymać. Pół roku go szukała. Dopiero, gdy poszedłem do zastępcy komendanta miejskiego i powiedziałem, w jakich miejscach był widziany, wtedy go zatrzymano - mówi Karczmarczyk.
Do tej pory nie wie, ani czy ujęto złodzieja jego samochodu, ani czy pośrednik był też zamieszany w kradzież. Uważa, że policja nie interesuje się Północą. Podobne zdanie mają inni mieszkańcy.

- To nie jest przypadek, że w naszej dzielnicy ginie tyle samochodów - uważa Andrzej S., któremu skradziono mercedesa sprintera i cinquecento. - Bulwersuje mnie to, że policja wie, że ginie tyle samochodów, ale nic nie robi, żeby zapobiec temu procederowi.
Mieszkańcy Północy mówią, że złodzieje i włamywacze grasują tu sektorami.
- Niedawno upatrzyli sobie rejon ul. Gombrowicza. Z mojego forda transita wykręcili lusterka - mówi Tomasz M.

Ludzie są przekonani, że są to kradzieże na zamówienie. Domagają się większej aktywności od policji.
- Nie może tak być, że wzywam policję, bo widzę, że w nocy kręcą się po parkingu jacyś podejrzani ludzie, którzy grzebią coś przy autach, a patrol wjeżdża od głównej ulicy i afiszuje się swoją obecnością - mówi Karczmarczyk. - To niekompetencja.
Policja tłumaczy, że kradzieże samochodów nie są tylko plagą dzielnicy Północ, ale całego kraju. W ub.r. skradziono w Częstochowie i powiecie 273 samochody. 80 aut zginęło na terenie podlegającym "trójce" - na Tysiącleciu, Północy i w Kiedrzynie. Wykrywalność tych przestępstw osiąga 17,8 proc.

- Słabe zabezpieczenie samochodów powoduje, że są one łakomym kąskiem dla złodziei. A problem kradzieży samochodów dotyczy tej dzielnicy ze względu na dużą liczbę niestrzeżonych parkingów, jaka tu jest - uważa kom. Katarzyna Staciwa, rzecznik częstochowskiej policji.
- Na Północy i Tysiącleciu jest kilkaset takich parkingów, gdzie stoi około 20 tysięcy samochodów. Trudno ustawić na każdym z nich funkcjonariusza - dodaje nadkom. Zbigniew Opara, zastępca komendanta III komisariatu. Przyznaje jednak, że gdy w ub.r. była plaga kradzieży samochodów w weekendy przy ul. Akademickiej w miasteczku studenckim, komisariat poradził sobie z problemem.

Zdaniem oficera sekcji kryminalnej KMP część społeczeństwa przyzwala na kradzieże, kupując od pasera za niższą cenę części samochodowe pochodzące z przestępstwa.
- Napędzają koniunkturę na kradzieże aut, a to może się później odbić na nich samych czy ich znajomych - mówi.
Mieszkańców nie przekonuje jednak tłumaczenie policji. Uważają, że złodzieje samochodów czują się bezkarni.
- Wiedzą, że jeśli nie złapie ich patrol na gorącym uczynku, to nic im nie grozi, a policja jest wobec nich bezradna - mówią.