Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Beata Sypuła: Czy to był spis powszechny czy spisek?

Beata Sypuła
Ślązacy boją się, że spis wykaże małą  liczbę deklarujących tę narodowość
Ślązacy boją się, że spis wykaże małą liczbę deklarujących tę narodowość Mikołaj Suchan
Spis powszechny ograniczono do wybrańców losu, by nie spisali się w nim wszyscy Ślązacy zabiegający o autonomię - to dziś najpopularniejsza spiskowa (nomen omen) teoria o tegorocznym narodowym spisie - pisze Beata Sypuła. JEŚLI ZNACIE KOGOŚ, U KOGO BYŁ RACHMISTRZ - PISZCIE, KOMENTUJCIE!

Piszcie w tej sprawie na adres: [email protected] lub komentujcie

Dobra teoria spiskowa musi mieć parę elementów. Po pierwsze - że ktoś działa na szkodę innych osób lub na własną korzyść.

Po wtóre - że robi to w utajeniu. No i że tajemnica nie ma prawa wyjść na światło dzienne, bo oczywiste irracjonalne działania są ściśle chronione, a usprawiedliwiają to przepisy o tajemnicy. Narodowy Spis Powszechny Anno Domini 2011 spełnia wszystkie przesłanki, by przeszedł do historii jako nasza śląska spiskowa teoria dziejów.

Znasz spisanego?

- Czy znacie kogokolwiek, kto był spisany przez rachmistrza? Bo ja rozpytuję wśród krewnych, znajomych, sąsiadów i na razie nie znalazłem nikogo spisanego - zadzwonił do nas stały Czytelnik Piotr Ochwał z Katowic.

Pobieżny sondaż wśród znajomych wyłonił tylko jednego "szczęśliwca": młodą absolwentkę studiów, którą rachmistrz spisał, ale jej rodziców - już nie.

Do redakcji DZ zaczęły też spływać dziesiątki listów, e-maili i telefonów z jednym pytaniem: co to za spis powszechny, skoro rachmistrz odwiedzał tylko wybranych? I do tego to przeklęte słowo: "narodowy". Znaczy: spiszą naród. A jak nie dotrą do Ślązaków - to tego narodu nie spiszą.

Wniosek był prosty: tak nas spisują, żeby nie spisać. Po co? By odmówić nam racji, jakie przyniósł Narodowy Spis Powszechny z 2002 r.

Wtedy Ślązacy objawili się w 173-tysięcznej grupie. Od tamtego momentu czekali na kolejną szansę i doczekali się swojej reprezentacji - Ruchu Autonomii Śląska. Liderem jest Jerzy Gorzelik. Stał się sławny, bo... przegrał w Strasburgu szansę na zarejestrowanie Związku Ludności Narodowości Śląskiej.

Jako "krojcok" - rodzina matki przyjechała na Śląsk przed wojną z Małopolski i Pomorza - zabiega o uznanie Ślązaków za odrębny naród. Jako zodiakalny Skorpion zapowiada, że nie odpuści. Stoi za nim murem co najmniej 173 tys. Ślązaków spisanych w spisie narodowym, w którym odważyli się wyznać swoją nację i prawdopodobnie setki tysięcy tych, którzy zamierzali zrobić to teraz, w 2011 roku.

Pasją Jerzego Gorzelika jest nieco przesadny styl - sztuka baroku w Europie. No i lekka przesada w kreowaniu potrzeby autonomii na Śląsku. Jej podwaliną spis mógł się stać.

Dla wielu Ślązaków był niemal okazją do powtórzenia plebiscytu, w którym brali udział dziadowie. Ale nie stanie się żadną podwaliną.

Po wybiórczym badaniu narodu trudno będzie określić "twardą" liczbę Ślązaków. Stąd właśnie krok do spiskowej teorii dziejów.

Zgodnie z encyklopedią, wynika ona z przekonania, że "większość istotnych decyzji politycznych zapada zakulisowo, a widoczni dla ogółu władcy i przywódcy są jedynie marionetkami starających się pozostać w cieniu potężnych grup wpływu". Jakich ludzi? Wszak Tusk jest Kaszubą? Tego nie wiadomo. Ale wśród ludzi, którzy nie mogli - jak wiary - wyznać narodowości śląskiej, teoria spiskowa, że "nie chcieli dać się nam spisać" jest całkiem serio omawiana.

Zjeść żabę za miliony

Narodowy Spis Powszechny - czytajmy każdy z tych wyrazów z osobna - przeprowadzony w taki właśnie sposób, jest dla wielu osób jak pęknięty kryształ: z historią dawnej świetności, ale rozbity łapą niezgrabiasza.

Główny Urząd Statystyczny twierdzi, że rachmistrze dotarli do 100 proc. wytypowanych osób. - Takie 100-procentowe wyniki są dziś tylko na Białorusi. To co: nikt ze spisanych nie przebywał w szpitalu, na saksach, nie odmówił rachmistrzowi, nie umarł? - dziwią się nasi Czytelnicy.

W gruzach legła reputacja rachmistrzów GUS-u. "Za Niemca" wielu Polaków ukrywało niekolczykowane świnie, ale już w spisie rolnym "za peerelu" wyznawali rachmistrzowi, ile ich faktycznie trzymają w oborze, a ile pójdzie "dla państwa".

Rachmistrz cieszył się estymą jako osoba niepolityczna, dochowująca tajemnicy. Na Śląsku niepodważalny też jest respekt dla prof. Józefa Buzka ze Lwowa (dziadka premiera Jerzego), który w 1918 r. zbudował GUS od podstaw.

Jeśli czemuś zawdzięczamy cywilizacyjną różnicę między Polską a Indiami czy Jemenem, gdzie powszechnych spisów ludności się nie urządza - to właśnie jemu.

Teraz ten cywilizacyjny wskaźnik na naszych oczach legł w gruzach. Zwolennicy takiej formy spisu uspokajają: państwa Zachodu już nie chcą aż tak detalicznej wiedzy o swoim narodzie. Odpuściły mu, a rządy darowały sobie tę kosztowną operację. Jeśli tak - to może warto było podatnikowi za tę wiadomość zapłacić. Ale żeby aż pół miliarda złotych?...

W woj. śląskim spisaliśmy 100 procent osób

Z rzecznikiem prezesa Głównego Urzędu Statystycznego Arturem Satorą rozmawia Beata Sypuła

Wielkie emocje budzi świeżo zakończony Narodowy Spis Powszechny. Co to za dziwna formuła?
Celem Narodowego Spisu Powszechnego jest objęcie spisem wszystkich osób i mieszkań na terenie kraju. Spis przeprowadzany był jako badanie pełne, na tzw. krótszym formularzu, obejmujące 80 proc. społeczeństwa oraz reprezentacyjne - na tzw. formularzu długim, obejmujące 20 proc. wylosowanych mieszkań. Zakres informacyjny badania pełnego został w większości zapełniony przez dane ze źródeł administracyjnych. Formularze w stu procentach wypełnione danymi administracyjnymi nie były kierowane do rachmistrzów spisowych ani do ankieterów statystycznych. Natomiast każda osoba miała możliwość spisania się przez internet, co oznaczało poprawienie, uzupełnienie lub zatwierdzenie danych.

Jak wytłumaczyć czytelnikom sens przeprowadzania "wyrywkowego" - wedle ich nomenklatury - spisu. Czemu on służy? Jaki obraz kraju będzie przedstawiał? Dlaczego nazywał się "powszechny"?
To były badania reprezentacyjne. Są powszechnie stosowaną metodą badań statystycznych i coraz powszechniejszą metodą stosowaną w przypadku spisów powszechnych. Zwykle przyjmowana jest za miarodajną próba 5-6 proc. Polska przyjęła próbę 20 proc.

Nasi Czytelnicy nie mogą znaleźć nikogo, u kogo był rachmistrz. Ilu mieszkańców województwa śląskiego było zaplanowanych do spisania, a ilu spis objął realnie?
W województwie śląskim spisano 100 proc. osób mieszkających w mieszkaniach objętych próbą reprezentacyjną - to 20 proc. wszystkich mieszkań w skali kraju.

Jakie były koszty tego spisu ogólne, a jakie w województwie śląskim?
Ogółem na spis zaplanowano 535 mln zł, z czego na rachmistrzów zaplanowano nieco ponad 90 mln zł. W województwie śląskim na rachmistrzów przypada 10 proc. kosztów wszystkich rachmistrzów w Polsce.

Zaskoczeniem była informacja, w jak wyspecjalizowany sprzęt - w domyśle: drogi - będą wyposażeni wasi rachmistrze. Ile kosztował? Jest już po spisie. Jak teraz GUS ma zamiar wykorzystywać kupione urządzenia?
Sprzęt dla rachmistrzów, czyli tzw. "hand-heldy", oprogramowanie etc. kosztował prawie 33 mln zł i po spisie będzie nadal przydatny, m.in. będzie wykorzystywany do badań ankietowych - reprezentacyjnych, np. gospodarstw domowych, cen i innych, prowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny.

Spis wywołał u nas emocje. Generalnie walczą dwie opcje: szkoda pieniędzy na spisywanie całej masy Polaków i druga - że szkoda pieniędzy na spisywanie wybiórcze.
Może jednak spojrzeć na temat następująco: "jak oszczędzono lasy, czyli spis bez 1000 ton papieru"?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto