18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Związkowcy z Częstochowy walczą o podwyżki

Janusz Strzelczyk
Tomasz Ziółkowski, szef  sekcji służby zdrowia częstochowskiej Solidarności.
Tomasz Ziółkowski, szef sekcji służby zdrowia częstochowskiej Solidarności. fot. arc
Audytor dokumentów finansowych niczym dr Cal Lightman z serialu "Magia kłamstwa", wystąpi w roli orzekającego o prawdzie w sporze między związkowcami z Solidarności a dyrekcją Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i władzami samorządowymi Częstochowy.

Związki są w sporze zbiorowym z dyrekcją o podwyżkę płac, grożą strajkiem (w referendum za strajkiem opowiedziała się większość pracowników). Strony czekają na przyjazd audytora, który sprawdzi dokumentację MOPS-u. Chodzi o to, czy pieniądze na podwyżki są, czy też ich nie ma.
Na nic zdały się wysiłki mediatora, który prowadził rozmowy między stronami sporu.

Związkowcy podejrzewają, że ktoś oszukuje w tej rozgrywce, ciągnącej się od jesieni ubiegłego roku. Wtedy Solidarność siadała do stolika z kartami, którymi chciała wygrać średnio 500 złotych do pensji dla każdego pracownika. Związkowcy pokazali atuty - takie podwyżki dostali pracownicy Powiatowego Urzędu Pracy opłacani z budżetu miasta.

Pełniący wówczas obwiązki prezydenta Częstochowy Piotr Kurpios zagrał ostrożnie - będzie podwyżka, ale w dwóch ratach. W 2010 r. po 150 zł, reszta z nowego budżetu na 2011 r. Partnerzy odeszli od stolika zadowoleni. Nikt nie poczuł się oszukany. W tym roku pracownicy MOPS-u upomnieli się o drugą transzę podwyżki. Usłyszeli, że trzeba znów usiąść do rozmów.

Po jednej stronie stolika zasiadła stara ekipa związkowców, po drugiej drużyna mieszana - ta sama, co poprzednio dyrekcja MOPS-u, ale z nowymi władzami samorządowymi miasta. Urzędnicy zagrali kartą mocno zadłużonego budżetu miasta i podbili stawkę asem: z 570 zatrudnionych w MOPS-ie pracę stracić musi 47 osób. Tymczasem związkowcy rzucili na stół nowe, chociaż słabsze karty nie po 350, ale 200 złotych podwyżki w drugim etapie podwyżek. Zgodzili się także na ich naliczanie od lutego, a nie od stycznia.


Przemysław Koperski, zastępca prezydenta Częstochowy
Przemysław Koperski jest chory, ale to on ma w swoich kompetencjach opiekę społeczną. Cytujemy jego wypowiedź z 24 stycznia, gdy wyszedł do pikietujących związkowców:
1,3 miliona złotych - pieniądze przeznaczone na zwiększenie wynagrodzeń w MOPS-ie, których domagali się pikietujący, są zapisane w projekcie budżetu. Ze strony władz miasta nie było żadnych wniosków o zmianę tej kwoty.

Tomasz Ziółkowski, szef sekcji służby zdrowia częstochowskiej Solidarności:
Ktoś nas okłamuje. Skoro są pieniądze, jak nas zapewniał prezydent Przemysław Koperski, dlaczego nie ma podwyżek. A jeśli pani dyrektor (Elżbieta Różycka - red.) twierdzi, że nie ma na podwyżki w tym roku 1,3 miliona złotych, to mówi co innego niż prezydent Koperski. Trzeba rozstrzygnąć te rozbieżności. Ustalić kto mówi prawdę.
Nie możemy być ciągle zwodzeni, mamieni obietnicami, potem odwoływanymi.

Elżbieta Różycka, dyrektor MOPS:
W budżecie miasta na 2011 r. zabezpieczono 1,3 mln zł na zwiększenie wynagrodzeń dla MOPS. Dyrekcja MOPS część tej kwoty przeznaczyła na podwyżki jeszcze z 2010 roku, a ponad 789 tys. zł pozostało na wzrost płac w 2011 r. Analizy MOPS wykazały, że wzrost, który postulowali związkowcy (220 zł do pensji zasadniczej dla pracowników merytorycznych, 170 dla administracyjnych i 130 dla najlepiej wynagradzanych) byłby możliwy od lipca 2011.


Przydałby się doktor Lightman
W sporze, w którym strony podejrzewają się o niedotrzymywanie obietnic i mataczenie przydałby się specjalista od wykrywania kłamstw.

Taki jak dr Cal Lightman z serialu "Lie to Me" (polski tytuł "Magia kłamstwa"), grany przez Tima Rotha. Ten naukowiec behawiorysta jest ludzkim detektorem kłamstw, który pomaga FBI, policji, kancelariom prawniczym, korporacjom i osobom prywatnym. Wykorzystuje swe zdolności w odczytywaniu reakcji ludzkich do przyłapania ich na kłamstwie. Wspomagają go dwie koleżanki. Temu trio nie ujdzie uwadze najmniejszy szczegół wskazujący na mataczenie.

Można dochodzić prawdy też np. badaniem wariografem. Usługa taka nie jest specjalnie droga, jeśli nie dotyczy wielu osób i bardzo skomplikowanej materii.

- Cena badania jednej osoby zaczyna się od tysiąca złotych - mówi Łukasz Lewandowski z firmy zajmującej się badaniami wariografem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto