W Świdnicy miejsce do handlowania trzeba rezerwować z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, w Wałbrzychu targowiska też są wypełnione po brzegi, a ostatnio w Żarowie klientów było tak wielu, że wprowadzono dodatkowy dzień targowy.
Miejskie targowiska przeżywają prawdziwy renesans. Powodów jest wiele: jest taniej, zdrowiej, a i wybór jest ogromny.
- Jestem stałą klientką targowiska - mówi Anna Jakubowska ze Świdnicy. - Latem i jesienią kupuję świeże warzywa i owoce. Tu jest wszystko swojskie, prosto z drzewa lub od krowy, więc zdrowsze. Zresztą mam już swoich dostawców. Ziemniaki kupuję od pana Czesia, pomidory od pani Janki, a mleko i ser od gospodarzy spod Marcinowic.
- Dla mnie targ w sobotę to jak obowiązek. I nigdy nie wrócę z pustymi rekami - dodaje Anna Kozioł z Żarowa. - Tu zawsze można znaleźć coś nietuzinkowego i niedrogiego, a kupić można wszystko. Od bielizny, przez chemię, kosmetyki, żywność, po sprzęt gospodarstwa domowego.
Również w Jeleniej Górze handel pod chmurką kwitnie. Mieszkańcy mają w czym wybierać, bo w mieście jest kilka targowisk. Te najbardziej lubiane, na osiedlu Zabobrze, radzi sobie doskonale, mimo że pod bokiem ma aż trzy duże sieciowe markety.
W Legnicy największe targowisko jest przy ul. Partyzantów. Jest czynne od poniedziałku do soboty, otoczone blaszanymi budkami i straganami. Na brak klientów nie narzeka. W Lubinie natomiast w sobotę czynna jest giełda samochodowa wokół stadionu. Od dawna jednak sprzedawane są tu nie tylko auta. To największy targ na Dolnym Śląsku.
Popularność targowiska zawdzięczają też modzie na kupowanie zdrowszego, polskiego produktu, najlepiej od rolnika niemal po sąsiedzku. Coraz głośniej do takich zakupów namawiają też popularne osoby. Aktorka Beata Kawka, znana z serialu "Samo życie", publicznie mówi o tym, że nie kupuje w supermarketach.
- Wolę kupować żywność na bazarach, targowisku czy małych sklepach za rogiem. Wtedy mam pewność, że to będzie świeże i że wspieram rodzimy przemysł - twierdzi Kawka. Lokalne targi odwiedzają też bardzo chętnie ludzie lubiani i szanowani w swoich miastach.
Pastor Waldemar Pytel, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Świdnicy, często odwiedza miejskie bazary.
- Kupuję tam warzywa, owoce i jajka. Dlaczego? Te od kury pana Czesia z pewnością są zdrowsze niż te z kurzej fermy - mówi.
Na targowisku znajdziemy wyjątkowe rzeczy
Z Hanną Czajką, socjologiem, rozmawia Małgorzata Moczulska
Dlaczego coraz chętniej odwiedzamy targowiska?
Modne stało się u nas zdrowe odżywianie, a taką świeżą, nienawożoną do granic możliwości żywność łatwiej kupić na targu od rolnika czy sadownika niż w supermarkecie. Targowiska stały się też powszechne.
Dziś każde miasteczko ma plac, gdzie przynajmniej raz w tygodniu handluje się pod chmurką. Czy chodzimy na targ również dlatego, że tam taniej?
Tak. Ale ma to też związek z faktem, że powoli mija czas bezkrytycznego kupowania w wielkich sklepach. Zaczynamy dostrzegać, że jabłka, grzyby czy ziemniaki nawet po promocyjnej cenie są tam droższe niż te kupione z ręki na targu. A przecież ostatnio wiele osób liczy każdy grosz.
Poza tym w marketach nie kupimy rzeczy nietuzinkowych.
Oczywiście, tam króluje produkcja taśmowa. A na targu można znaleźć prawdziwe cuda. Wiele osób poluje tam na przykład na ładne i wyjątkowe meble czy biżuterię. Sama niedawno kupiłam na targu przepiękny samowar.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
