Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakopane: Kolejny stok zamknięty na kłódkę

Halina Kraczyńska
Jedna z najładniejszych tras w Zakopanem znowu świeci pustkami. Na wyciągu na zakopiańskiej Kotelnicy pojawiły się kłódki. Właściciele działek na trasie znów się pokłócili. - Nie będziemy drugą Białką. Wszystko zostało pogrodzone wzdłuż i wszerz - twierdzi Maciej Król, do którego należy wyciąg na Kotelnicy.

Równo rok temu całą Polskę obiegła wiadomość, że górale z Zakopanego się wreszcie jednoczą. Właściciele gruntów z Gubałówki, Furmanowej i Kotelnicy, w sumie prawie dwadzieścia osób, skrzyknęli się i chcą zarejestrować spółkę, która w Paśmie Gubałowskim, konkretnie na Kotelnicy, wybuduje dużą stację narciarską. Na dowód tego, że coś na Kotelnicy drgnęło, po czterech latach przestoju ruszył istniejący tam wyciąg orczykowy.

- W tym roku chcemy załatwić sprawę wody oraz naśnieżania i równocześnie wszystkie procedury związane z budową sześcioosobowego wyciągu krzesełkowego, który połączyłby Ciągłówkę z Gubałówką. Trasa miałaby 1400 metrów - planował wtedy pełen entuzjazmu pan Maciej. - Po kilku latach zamknięcia tras na Gubałówce i Kotelnicy ludzie wreszcie zmądrzeli i tak jak w Białce też chcą tras...

W sumie spółka miała w planie wybudowanie trzech dużych wyciągów krzesełkowych.

Dziś w Macieju Królu nie ma ani śladu tego entuzjazmu sprzed roku. - Niestety, nie będziemy drugą Białką - mówi Król. - Nawet spółka się nie zawiązała, bo ci ludzie dosłownie wszystkiego się boją! Nawet o kawałek pola drżą, że im ukradnie ktoś, państwo, Polskie Koleje Linowe, może ja... Kawałka drogi nie udostępnią. Zagrodzili więc swoje pola. Po co mam się więc wysilać. Mam z czego żyć.

Pan Maciej o niepowodzenie obwinia nie tylko ludzi z Gubałówki, ale także zakopiańskie władze. - Przyjęli taki plan zagospodarowania, że tam nie ma miejsca na nowoczesną stację narciarską. Musiałbym setki tysięcy złotych wydać, żeby zmienić te niekorzystne zapisy w planie - tłumaczy.

Wyciąg na Kotelnicy w tym sezonie zimowym już nie ruszy.

- Wielka szkoda, że się ludzie nie dogadali i nie pogodzili - uważa pan Władysław Palka, który ma ponad hektar ziemi w miejscu, gdzie przebiegałyby dwie trasy i gdzie byłby też usytuowany zbiornik z wodą do naśnieżania. - Różne motywy mieli. Z tego, co słyszałem, niektórzy nie chcieli, by im narciarze zaśmiecali działki. Stoi więc wyciąg i rdzewieje. Ja dalej chcę oddać swoją ziemię, bo według mnie Gubałówka bez tras umiera. Gdy była czynna trasa na Gubałówce i niedaleko niej ta na Kotelnicy, to i narciarze byli. Wszyscy tu z nich żyli.

Pan Maciej na razie nie myśli o sprzedaży wyciągu. - Niech siedzi, zobaczymy co dalej - mówi właściciel stacji. Nie chce jednak powiedzieć, czy wierzy, że ludzie zmienią podejście.

Trasa na Kotelnicy ma długość 750 metrów. Od lat działał tam wyciąg orczykowy. Był bardzo popularny, zarówno wśród zakopiańczyków, jak i turystów. Głównie ze względu na przepiękne widoki na Tatry. Szusowały na Kotelnicy tłumy. Cztery lata temu została ona zamknięta. Gdy stację kupił Maciej Król, znowu ruszyła. Działała tylko jeden sezon.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto