Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Większość więźniów w Wąsoszu pracuje - to wyjątek [ZDJĘCIA]

P. Ciastek
Oddział Zewnętrzny Aresztu Śledczego w Częstochowie w Wąsoszu Górnym.
Oddział Zewnętrzny Aresztu Śledczego w Częstochowie w Wąsoszu Górnym. Zakład w Wąsoszu Górnym
Tysiące skazanych w całym kraju odsiadują swoje wyroki w celach i wychodzą tylko na godzinny spacer w obrębie zakładu karnego. Jest jednak grupa skazanych, którzy w trakcie odbywania swojej kary mogą pracować, a po areszcie mogą poruszać się w miarę swobodnie - to skazani osadzeni w zakładzie karnym typu półotwartego. Według projektu Ministra Sprawiedliwości, wkrótce to się mam wkrótce zmienić. Pod koniec roku Sejm znowelizował kodeks karny wykonawczy, a w kwietniu do konsultacji trafił projekt rozporządzenia, który ma ułatwić znajdowanie pracy więźniom. Chodzi o pracę nieodpłatną na rzecz samorządów, organizacji pożytku publicznego, fundacji itp

- Zdecydowanie rosną koszty utrzymania więźniów w Polsce. Każdy z nas płaci miesięcznie ponad 3 tys. zł na utrzymanie jednego więźnia. Jednocześnie ok. 70 proc. więźniów nie pracuje - mówił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki na prezentacji pilotażowego programu pracy dla więźniów. - To program bezprecedensowy z punktu widzenia Europy - mówił Jaki.

Ministerstwo proponuje dwie nowe ustawy. Pierwsza ma umożliwić samorządom zatrudnianie więźniów w pracach, do których do tej pory nie byli angażowani.

- Przy budowie mieszkań komunalnych czy wałów przeciwpowodziowych - tłumaczył wiceminister Jaki. Druga propozycja ustawowa zakłada stworzenie specjalnego funduszu ulg dla przedsiębiorców, którzy chcieliby zatrudniać więźniów. Ministerstwo chce przyznawać 40 proc. zwrot kosztów dla pracodawców.

Kto może trafić do zakładu półotwartego? Trafiają tam skazani odbywający karę w systemie programowanego oddziaływania oraz skazanego za przestępstwo nieumyślne lub odbywającego zastępczą karę pozbawienia wolności albo karę aresztu. Skazani mężczyźni z naszego regionu trafiają do Oddziału Zewnętrznego Aresztu Śledczego w Częstochowie w Wąsoszu Górnym.

- Ewenementem na skalę Polski jest fakt, że mamy powszechność zatrudnienia w Wąsoszu na poziomie 94 proc., a ogólnopolska średnia to 40 proc. W tym momencie na 102 osoby osadzone, aż 96 pracuje. Nie pracuje 6 osób, które są wykluczone przez lekarza medycyny pracy lub osoby, które przyszły odsiadywać bardzo krótkie kary - mówi kpt. Sebastian Salamucha, starszy inspektor ds. BHP.

Większość osadzonych w Wąsoszu pracuje. Część z nich pracuje na terenie jednostki penitencjarnej, a większość poza nią w prywatnych firmach i na rzecz samorządów gminnych. Z tego tez powodu część z nich otrzymuje wynagrodzenie za swoją pracę, a część pracuje bezpłatnie.

- Zatrudnienie na zewnątrz odbywa się w systemie bez konwojenta, czyli bez nadzoru funkcjonariusza służby więziennej, a pod nadzorem przeszkolonego pracownika wyznaczonego przez kontrahenta - mówi mjr Piotr Dębowski, Kierownik Oddziału Zewnętrznego w Wąsoszu Górnym. Pracujący więźniowie są jednak regularnie kontrolowani przez więzienników - sprawdza się zakres ich zadań, czy są trzeźwi, czy przestrzegają przepisów BHP i czy są po opieką wyznaczonego do tego pracownika pracodawcy.

Pomimo braku ciągłej bezpośredniej kontroli ze strony służby więziennej rzadko zdarza się, że skazani zachowują się nieodpowiednio, bądź uciekają. Za złamanie zasad mogą od razu trafić do placówki zamkniętej, a za ucieczkę dodatkowo grozą im kolejne sankcje karne. W ciągu ostatnich dwóch lat doszło tylko do jednego oddalenia się więźnia z miejsca pracy.

Praca 5 dni w tygodniu

Więźniowie z zakładu w Wąsoszu zatrudnieni są w dwóch firmach prywatnych, a dokładnie tartakach w Wąsoszu i Pajęcznie. Po kilku skazanych pracuje na rzecz gminy Popów, Opatów, Kłobuck i Lipie.

- Współpraca z oddziałem w Wąsoszu układa się bardzo dobrze. Współpracujemy już od roku 2012. Skazani wykonują szereg prac na rzecz gminy i naszej społeczności to m.in. budowa chodników, remontowanie budynków użyteczności publicznej w tym np. szkoły w Lipiu, czy prowadzenie prac porządkowych. Każdego dnia przywozimy od pięciu do siedmiu osób, które pracują na terenie gminy - mówi Bożena Wieloch, wójt gminy Lipie. Skazani ci nie otrzymują za swoją pracę wynagrodzenia.

Z kolei zatrudnieni na pełen etat w firmach prywatnych otrzymują minimalne wynagrodzenie czyli 2 tys. zł brutto. Jednak po licznych odliczeniach (podatki, Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych, egzekucje komornicze) do swojej dyspozycji na wydatki w kantynie mają około 220 zł. Część z zarobionych pieniędzy jest odkładane na indywidualny rachunek skazanego, który będzie mógł z nich skorzystać po zakończeniu odbywania kary.

Z reguły więźniowie pracują osiem godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu. Do pracy są przywożeni przez pracodawców, a po jej wykonaniu wracają do aresztu, gdzie mają czas wolny i mogą uczestniczyć w zajęciach przygotowanych przez administrację oddziału.

Jak mówi kierownik Dębowski firmy i gminy biją się o ich pracowników. Gdyby było ich więcej, na pewno znaleźliby pracę.

- Praca dla skazanych jest jednym z najważniejszych elementów oddziaływania na więźniów i ich resocjalizacji. Biorąc pod uwagę program uruchomiony przez ministerstwo sprawiedliwości "Praca dla więźniów", który funkcjonuje już od roku, to w służbie więziennej jest to priorytetowe zadanie. Skazany ma obowiązek wykonywania pracy i my nie musimy go o to pytać. Im jednak lepiej dobierze się te osoby pod względem kwalifikacji do wykonywanych czynności tym lepiej – mówi mjr Dębowski. Kierownik oddziału zewnętrznego w Wąsoszu podkreśla, że praca, którą wykonują więźniowie ma nauczyć ich systematyczności i wyrobić nawyk pracy. Wielu z osadzonych na wolności nie miało pracy, a podczas odsiadywania wyroku nie mogą jej odmówić, gdyż grozi im za to osadzenie w zakładzie zamkniętym. - Wielu naszych skazanych przekonuje się, że mogą żyć bez alkoholu i codziennie pójść do pracy. Są to przykłady, które unaoczniają, jak to wygląda w praktyce – dodaje mjr Dębowski. Praca dla skazanych to także pewna forma zadośćuczynienia za krzywdy i szkody, które wyrządzili na wolności.

Za zarobione pieniądze, wspomniane 220 zł, trzy razy w miesiącu skazany tak naprawdę może sobie kupić wszystko, co jest dozwolone na terenie zakładu. Zwykle więźniowie kupują karty telefoniczne, tytoń, kawę, słodycze i inne artykuły spożywcze.

Co jednak dzieje się z więźniami, gdy opuszczą zakład w Wąsoszu. Część z nich wraca na dawną przestępczą ścieżkę, jednak gdy znów zostaną skazani nie mają szans na powrót do zakładu półotwartego. Inni dzięki wyrobieniu nawyku pracy, próbują sobie na nowo ułożyć życie i często się to udaje. - Niestety po opuszczeniu przez skazanego naszego aresztu nie mamy na niego żadnego wpływu. Możemy go zaopatrzyć w niezbędne środki na przetrwanie kilku pierwszych dni i próbować, wtedy gdy jest jeszcze w zakładzie, kierować pisma do ośrodków pomocy społecznej i innych instytucji pomocowych z prośbą o objęcie ich pomocą. Jednak czy tę pomoc uzyska, nie mamy większego wpływu – wyjaśnia mjr Piotr Dębowski.

od 12 lat
Wideo

echodnia Ksiądz Łukasz Zygmunt o Triduum Paschalnym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto