Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święta "Bezdomnego Krzysztofa"

Piotr Ciastek
Czytelnicy Dziennika Zachodniego i naszemiasto.pl jako pierwsi dowiedzieli się o poszukującym domu Krzysztofie z Częstochowy. Dzięki Waszej pomocy, spędza on swoje pierwsze święta w nowym mieszkaniu. Przypominamy, jak to się zaczęło.

Centrum Częstochowy. To tu na placu Daszyńskiego krzyżują się drogi, którymi do miasta docierają pielgrzymi. Wokół odnowionego placu coraz więcej pięknie odrestaurowanych kamienic. W niektórych trzeba słono zapłacić za wynajem, by mieć widok na panoramę miasta. W samym rogu placu są dwie bramy. Jedna prowadzi do klubu muzycznego Teatr from Poland, druga do mieszkania pana Krzysztofa. Za bramą zaczyna się inny świat. Podwórka starych kamienic, opuszczone lokale, na końcu sklep z gadżetami dla dorosłych. W kolejnej kamienicy, która pamięta jeszcze XIX wiek mieści się małe mieszkanko pana Krzysztofa. Trzeba się do niego wspiąć po wytartych, drewnianych schodach. - Oto moje królestwo - mówi z dumą pan Krzysztof, pokazując pokoik z łóżkiem, stolikiem, kilkoma szafkami, małą lodówką i pralką. Wszystkie te urządzenia dostał od ludzi, którzy przeczytali o jego historii. Od kilku miesięcy urządza tam swój świat. Towarzyszy mu suczka Sonia, którą przygarnął, gdy okazało się, że u poprzednich właścicieli była bita i zastraszana.

Pan Krzysztof i jego zwierzęta

Bezdomny pan Krzysztof, przez kilka wakacyjnych miesięcy szukał nowego dachu nad głową. Pomimo swojej trudnej sytuacji mężczyzna uratował poturbowanego biało-czarnego kotka Figaro, przygarnął też suczkę Sonię, którą przyniosły mu dzieci z sąsiedniej ulicy. - Przyszła do mnie zahukana. Z początku nie chciała podejść, ale szybko się do mnie przekonała. Do tej pory panicznie reaguje na krzyk, gdy ktoś na ulicy się unosi, ona drży z przerażenia i się chowa. Widać, że wiele przeżyła. - mówi o swojej podopiecznej.

Pan Krzysztof skończył niedawno 66 lat. Bezdomnym jest od kilkunastu. Ale tak nie było zawsze. Kocha zwierzęta, dlatego prowadził sklep zoologiczny. Niestety, życie tak się potoczyło, że stracił wszystko i od tego momentu tuła się po świecie. - Problemy rodzinne nałożyły się na kłopoty ze zdrowiem. W pewnym momencie przestało mi na wszystkim zależeć. Chciałem uciec, zostawić to za sobą. Tak zaczęła się moja wędrówka. Kiedy znajdowałem pracę, zawsze jakieś lokum też się trafiło, ale w pewnym momencie i to się skończyło. Nie wszyscy chcieli zatrudniać bezdomnego. - wspomina nerwowo pan Krzysztof.
Przez ostatnie 2,5 roku mieszkał w pustostanie przy ulicy Rückemana, który jednak musiał opuścić. Dotychczasowi właściciele, którzy udostępnili mu dom w zamian za jego pilnowanie, wrócili i zażądali żeby się wyniósł. Tak też zrobił. Zostawił tam jednak swoje rzeczy i Sonię, której nie chciał zabierać na ulicę. Wziął za to kotka Figaro i udał się od razu do Biura Obrony Zwierząt APA i poprosił o przenocowanie zwierzaka. Dla siebie nie chciał nic i to wzruszyło wolontariuszki, które uruchomiły falę pomocy dla bezdomnego. Na Facebooku powstało nawet wydarzenie, które doczekało się ponad 1200 udostępnień.

Gdy napisaliśmy o sprawie, w naszej redakcji natychmiast rozdzwoniły się telefony i rozgrzały skrzynki mailowe. Do pana Krzysztofa zaczęły spływać dary z kraju i zagranicy. Darczyńcy potrafili przejechać nawet kilkaset kilometrów, aby przywieźć coś dla bezdomnego. Z Warszawy do Częstochowy, własnym samochodem przyjechało małżeństwo, które przywiozło ze sobą nową pralkę. Wkrótce pojawiły się też: upragniona kuchenka gazowa i lodówka. Pomoc skierowana była również do zwierząt, którymi opiekował się pan Krzysztof. Z Katowic przyszła wielka paczka z karmą dla psów. Nadsyłano też smakołyki dla kotów. Spływały także słowa otuchy i gratulacje dla postawy bezdomnego. Wspaniała była reakcja naszych czytelników, którzy zgłaszali chęć pomocy bezdomnemu oraz dziękowali za nagłośnienie sprawy: - Bardzo imponuje mi to, że zajęliście się człowiekiem. Wreszcie, od dawna wyczekiwany przeze mnie artykuł "Co ja mogę zrobić dla innych?". Zwykłem czytać same narzekania, przekłamania, niesprawdzone informacje. Tutaj poruszacie tak prostą sprawę - pochylenia się nad drugim człowiekiem. Nie szukacie taniej sensacji.- napisał do nas jeden z czytelników.

Upragnionego kąta nikt jednak nie proponował. Chociaż jedno ze zgłoszeń dotyczyło mieszkania poza Częstochową, to pan Krzysztof nie zdecydował się wyjechać. Bezdomny jest bardzo przywiązany do miasta. - A co ja zrobię, jak znów coś nie wyjdzie? Gdzie się wtedy podzieję? Tutaj mam przynajmniej jakichś znajomych, no i mam swoje zwierzaki, mogę je odwiedzać - mówił z żalem pan Krzysztof.

Bezdomny lato spędził w wynajętym garażu przy ul. Nadrzecznej. Zgromadził tam swoje rzeczy. Zbierał puszki i makulaturę, by było na jedzenie dla niego i zwierząt, które odwiedzał. Ciągle pytał, co u Soni i Figaro. Suczka, co jakiś czas odwiedzała pana. Wychodził z nią na spacery, pieścił i karmił. Na noc zwykle wracała do tymczasowych opiekunów. - Dla mnie zwierzęta są bardzo ważne. Czasem bardziej niż niektórzy ludzie. Dostałem od nich po tyłku tyle razy. Nie chciałbym się rozstawać z Figaro, ale teraz musiałem go oddać paniom, bo wyrzucili mnie z domu, w którym mieszkałem od 2,5 roku. Nie wiem, co teraz będzie. Idzie zima, może chociaż Figaro znajdzie ciepły kąt - mówił wtedy bezdomny.

Chwila medialnej "sławy" nie uderzyła mu do głowy

Po naszym pierwszym artykule na temat bohaterskiego bezdomnego z Częstochowy do jego tymczasowego schronienia zaczęły pukać telewizje. - Były ekipy z Teleexpressu, Wydarzeń i Faktów. Chciały sfilmować moją Sonię. Dzięki Dziennikowi sprawą zainteresowała się cała Polska. Dziękuję za wszystkie dary i pomoc dla moich zwierzaków - mówił speszony wzmożonym zainteresowaniem bezdomny.

W końcu pojawiła się też propozycja zamieszkania w niewielkim lokalu, który wspólnymi siłami wolontariuszy i Biura Obrony Zwierząt APA doprowadzono do stanu używalności. - Umowa na dom dla pana Krzysztofa została podpisana. To niewielki pokoik, ale będzie tylko jego - mówiła wolontariuszka z APA.

Nowy dom. Nowy początek

Po kilku miesiącach przebywania w nowym lokum, pan Krzysztof zastanawia się, co będzie robić dalej. W zamian za pokoik na co dzień pełni rolę gospodarza kamienicy. Sprząta podwórko i dogląda tutaj wszystkiego. Mieszka tylko z Sonią, bo dla Figaro nie byłoby tu wystarczająco miejsca. - Z psem mogę wyjść na spacer, a kot mógłby łatwo uciec, gdybym tylko uchylił na chwilę drzwi. Sonia śpi zawsze w moim łóżku. Nie chce w leżysku. Ma swoją miskę i karmę - wskazuje kącik w swoim pokoju.

Co prawda pokój wymaga jeszcze modernizacji - nie da się otworzyć starych okien i z powodu braku wentylacji na ścianach pojawiła się wilgoć, ale pan Krzysztof cieszy się, że nie spędza zimy na ulicy. Pomieszczenie ogrzewa elektrycznym termowentylatorem, a za prąd płaci z zasiłku, który otrzymał z Urzędu Miasta. Kilka razy dziennie wychodzi z Sonią na spacery. Siadają na chwilę w Alejach i obserwują, co dzieje się dookoła.

Odkąd medialny rozgłos ucichł, a dary przestały przybywać, pan Krzysztof musi sobie radzić sam. Nie narzeka jednak, bo wie, że to, co go spotkało nie często się zdarza. - Dzisiaj muszę iść do św. Wojciecha, bo będą rozdawać ciepłe ubrania na zimę. Obiecałem koledze, że z nim pójdę. Potem idę do domu pomocy po obiad. Może dziś uda mi się dostać kawałek kiełbaski dla Sońki. - planuje pan Krzysztof.

Święta zamierza spędzić w swoim mieszkaniu z Sonią. Na parapecie stoi miniaturowa choinka. - Najlepsza wigilia jaką pamiętam była wtedy, kiedy moja mama jeszcze żyła. Zawsze dbała, by niczego nam nie brakowało. Takie święta najlepiej się wspomina. A o czym marzę? Sonia ma zaćmę lewego oka. Zacząłem już zbierać na zabieg dla niej. Może w przyszłym roku uda się ją zoperować - wzdycha pan Krzysztof i z czułością patrzy w rozradowaną mordkę swojej suczki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto