Kobieta wygrała sprawę w sądzie pierwszej instancji. Miała zatrzymać nieruchomość, a w ramach rozliczenia miała Arturowi N. przekazać 750 tys. zł. Pieniądze złożyła w sądowym depozycie, z którego Artur N. mógł skorzystać, ale pieniędzy nie podjął. Odstąpił od umowy i wyrokiem Sądu Apelacyjnego z 16 grudnia 2009 roku działkę odzyskał. Tego samego dnia, na wniosek Artura N., sąd w Częstochowie wydał postanowienie o wypłaceniu zdeponowanych 750 tysięcy złotych Arturowi N.
Magdalena Surowiec złożyła odwołanie od tej decyzji, ale w maju Sąd Okręgowy podtrzymał wcześniejsze postanowienie o wydaniu zdeponowanej kwoty Arturowi N. W ten sposób mężczyzna stał się właścicielem gruntu i posiadaczem pokaźnej gotówki, której jednak nie zdążył pobrać. Co ciekawe, w sentencji wyroku Sądu Apelacyjnego, wyraźnie napisano, że takie postępowanie jest próbą pokrzywdzenia Magdaleny Surowiec ze strony Artura N.
- Sąd w Częstochowie spowodował, że stałam się pokrzywdzoną - mówi Magdalena Surowiec.
Bogusław Zając, rzecznik częstochowskiego sądu, poproszony o komentarz w tej sprawie, najpierw stwierdził, że to niemożliwe, aby Artur N. zyskał jednocześnie prawo do nieruchomości i do depozytu, skoro były one przedmiotem tego samego sporu.
- Może ta pani nie pokazała sędziemu w Częstochowie wyroku Sądu Apelacyjnego - mówił nam rzecznik.
Sędzia Zając po kilku dniach analizowania akt, w tym wyroku Sądu Apelacyjnego, twierdzi jednak, że wyrok częstochowskiego sądu jest jak najbardziej uzasadniony.
- To były dwie odrębne sprawy, dlatego wyroki były niezależne. Istnieje możliwość prawna, żeby ta pani dzyskała pieniądze z depozytu, ale nie mogę powiedzieć jaka, bo nie mam prawa udzielać publicznie porad prawnych. Ta pani ma na pewno swoich prawników, którzy ją reprezentują i oni powinni wiedzieć, co należy w takiej sytuacji zrobić - tłumaczy Bogusław Zając.
Depozyt sądowy miał być zapłatą za nieruchomość. Tymczasem po wyroku sądu, Artur N. zyskał i pieniądze, i działkę. Dlatego zdaniem Magdaleny Surowiec obydwie sprawy powinny być rozpatrywane jako całość, bo dotyczą tej samej sprawy.
- Mój pełnomocnik pokazywał na rozprawie w Częstochowie prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego, na mocy którego Artur N. stał się właścicielem nieruchomości. Mimo to, sędzia z Częstochowy wydał niekorzystny i krzywdzący mnie wyrok. Mogę odzyskać pieniądze, tylko muszę wystąpić o zwrot świadczenia nienależnego. To oznacza jednak, że aby dostać własne pieniądze, muszę teraz wpłacić opłatę sądową - ponad 37 tysięcy złotych. Gdzie tu jest logika? - pyta Surowiec.
Kobieta wystąpiła o zablokowanie spornego depozytu. Częstochowski sąd uczynił to dopiero 18 maja.
Magdalena Surowiec złożyła także doniesienie w częstochowskiej prokuraturze, w którym zgłasza możliwość popełnienia przestępstwa na jej szkodę przez Artura N. oraz ewentualnie skład sądzący w jej sprawie.
- Przyjrzymy się tej sprawie. Więcej będzie można powiedzieć za kilkanaście dni, po jej przeanalizowaniu - mówi Romuald Basiński. - W takich sprawach należy być bardzo ostrożnym w kierowaniu zarzutów, bo czasem strony nie potrafią dopilnować swoich interesów, a później zgłaszają pretensje.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?