Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjanci zaatakowali mężczyznę i wykasowali mu zdjęcia [WIDEO]

B. Romanek
Częstochowianin twierdzi, że policja najpierw bezprawnie go zatrzymała, a później zabrała mu telefony i skasowała filmy, na których nagrywał policyjną interwencję. Mężczyzna złożył już zawiadomienie o przestępstwie, a policja wszczęła dochodzenie w sprawie przekroczenia uprawnień służbowych przez funkcjonariuszy.

Policjanci zaatakowali mężczyznę i wykasowali mu zdjęcia

Zdarzenie rozegrało się w minioną niedzielę na ulicy Mielczarskiego. - Usłyszałem nagle okrzyki: „Pomocy, Ratunku”. Wyszedłem więc na podwórze i zobaczyłem, jak jeden z sąsiadów jest bity. Zamieszanie było ogromne, bo uczestniczyły w nich również inne osoby, w tym matka mężczyzny. Wszyscy starali się chronić mężczyznę przed pobiciem przez policję – mówi Grzegorz Samulski.

- Akcja policji była chaotyczna, funkcjonariusze wykorzystali nawet gaz, mimo że na dworze stały dzieci. Nagrywałem całe zdarzenie z telefonu komórkowego, podobnie jak niektórzy sąsiedzi. Po zakończeniu akcji stałem z matką jednego z zatrzymanych mężczyzn. Zostałem przez policjantów skuty i zawieziony na komendę pod zarzutem, że obraziłem jednego z policjantów. Tam byłem przetrzymywany przez kilka godzin. Policjanci kazali mi dać telefony, bo jak tłumaczyli, mogą one być kradzione. W mojej obecności sprawdzili numer IMEI pod obudową. Później wpisali specjalny kod i IMEI wyświetlił się im na ekranie. Stwierdzili jednak, że to im nie wystarczy i zabrali mi telefony. Kiedy wrócili, na karcie nie było żadnych filmów, które rejestrowałem. Nie postawiono mi żadnych zarzutów i wypuszczono. Mam być świadkiem w sprawie, ale niezależnie od powodów interwencji policji nie zamierzam tak zostawić tej sprawy – dodaje Samulski.

Częstochowianin złożył już zawiadomienie o przestępstwie. Marek Struski oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji przyznaje, że w związku z interwencją na Mielczarskiego prowadzone są dwa dochodzenia. Jedno z nich dotyczy przekroczenia uprawnień służbowych przez policjantów. Zdaniem policji całe zajście wyglądało jednak inaczej.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie o włamaniu do jednej z firm reklamowych na Mielczarskiego. Policjanci zauważyli grupę ok. 10 mężczyzn. Dwóch z nich zaczęło uciekać, więc policjanci ruszyli w pogoń. Mężczyźni zostali zatrzymani, ale do interwencji wmieszało się w sumie ok. 10 osób. Dlatego wezwano posiłki. Zatrzymano kilka osób, a zarzuty przedstawiono trzem, dwóm mężczyznom i matce jednego z nich. Dotyczą one naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia policjantów – mówi Struski.

Jak tłumaczy rzecznik częstochowskiej policji, Grzegorz Samulski został zatrzymany, bo podczas interwencji doszło do pewnych „nieścisłości”. Pytamy Marka Struskiego, jak policjanci powinni sprawdzić, cz telefon jest skradziony. - Można sprawdzić IMEI, który jest na naklejce albo wpisać specjalny kod, ale powinni to robić w obecności właściciela. Chyba, że ktoś jest formalnie zatrzymany i jego telefon zostaje zdeponowany – mówi Struski.

Grzegorz Samulski liczy, że prokuratura nie będzie miała problemów z odzyskaniem nagrań zapisanych na telefonach i dodaje:

- W sprawie będę świadkiem, ale zamierzam mówić prawdę. Interwencja policji była chaotyczna, ucierpieć mogły lub ucierpiały przypadkowe osoby. Zatrzymani mężczyźni, niezależnie od postawionych im zarzutów, bronili się przed policjantami, którzy byli w tym przypadku agresorami – dodaje Samulski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto