Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mirosław Przedpełski: Nie ma dziś polskiego trenera, który mógłby prowadzić kadrę

Robert Małolepszy
Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski (z lewej) czeka na plan pracy na następne lata trenera Daniela Castellaniego.
Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski (z lewej) czeka na plan pracy na następne lata trenera Daniela Castellaniego. fot. Bartłomiej Ryży.
Widziałem, jak chłopaki harowali podczas obozów. Sądzę, że to był jakiś problem natury psychologicznej - mówi Mirosław Przedpełski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Z prezesem PZPS rozmawiał Robert Małolepszy.

Daniel Castellani zostaje czy odchodzi? Ostatnio pojawiły się głosy, że jego pozycja znów słabnie?
Nic się nie zmieniło. Daniel wyjechał do Argentyny i opracowuje dla nas plan pracy na kolejne lata.

Czyli jednak zostaje.
Decyzję podejmie zarząd. Daniel musi nas przekonać, że wie, co się stało podczas mistrzostw świata i co zrobić, by więcej takich wpadek nie było.

A według pana co się stało z naszą drużyną?
Na pewno ekipa była przygotowana fizycznie. Widziałem, jak chłopaki harowali podczas obozów. Sądzę, że to był jakiś problem natury psychologicznej.

Ale jaki?
Nawet gdybym wiedział, to nie powiem. Nie sądzę, by rozbieranie na czynniki pierwsze przyczyn naszej klęski na mundialu było dobre dla tej drużyny.

Czyli pan wciąż nie ma pojęcia co się stało we Włoszech?
Swoje przemyślenia mam.

Kto pana najbardziej zawiódł?
Nie chcę nikogo wskazywać palcem, ale na pewno liczyliśmy, że gdy do drużyny mistrzów Europy dołączą Mariusz Wlazły i Michał Winiarski, będziemy niesamowicie mocni. Tymczasem ani Mariusz, ani Michał nie byli w najwyższej formie.

Castellani popełnił jakieś błędy? A może nie powinien zabierać na mundial Mariusza Wlazłego, który od dawna nie jest w formie, do jakiej nas przyzwyczaił przez lata?
Nie chcę wchodzić w kompetencje Daniela.

Ale gdyby to pan decydował?
Może dałbym dłużej pograć Wlazłemu. Jak widać, on wyraźnie nie umie być zmiennikiem.

Nie brakuje głosów, że Mariusz Wlazły to jeden z kilku zawodników w drużynie, który życia za grę z orzełkiem na piersi by nie oddał.
To jeden z moich zarzutów, ale nie konkretnie do Mariusza, tylko do całej drużyny. I na pewno, jeśli Castellani pozostanie trenerem, to jedyne, co chciałbym mu zasugerować, to by w kadrze grali zawodnicy, którym naprawdę zależy na orzełku, którzy dla reprezentacji są gotowi zrobić dużo więcej, niż tylko ciężko trenować podczas zgrupowań.

Czyli jednak atmosfera w kadrze nie była taka, jak być powinna?
Nie o to mi chodzi. Atmosfera była OK. Ale mam wrażenie, że część zawodników gra w kadrze, bo dzięki temu może później podpisać lepszy kontrakt w lidze. A to powinno być odwrotnie.

Może więc czas na rewolucję. Grzegorz Wagner proponuje, by odmłodzić reprezentację. Budować już zespół na mistrzostwa świata, które w 2014 r. odbędą się w Polsce?
To nie jest według mnie dobra droga. No bo co mamy teraz powiedzieć Piotrowi Gruszce, że jest już niepotrzebny? Dla mnie w kadrze powinni grać wszyscy, którzy naprawdę tego chcą i spełniają kryteria trenera.

Wagner uważa, że do igrzysk olimpijskich i tak pewnie nie awansujemy, a jeśli awansujemy, to nic w Londynie w obecnym składzie nie zdziałamy.
Droga do igrzysk rzeczywiście nam się skróci, ale w tym negatywnym sensie, bo pewnie nie będziemy mogli wystartować w turnieju interkontynentalnym. Ale to nie znaczy, że mamy nie wygrać kontynentalnego. A jak wyjdą nam mistrzostwa Europy i polecimy na Puchar Świata, stamtąd najłatwiej wywalczyć awans.

Ligę Światową dalej będziemy odpuszczać?
Rok temu ten pomysł się sprawdził, zdobyliśmy mistrzostwo Europy. W tym, jak widać, odpuszczanie gry w Lidze Światowej odbiło nam się czkawką. To chyba zbyt poważna impreza, by traktować ją ulgowo.

Jakie jeszcze warunki postawiliście Danielowi?
Nie stawialiśmy mu żadnych warunków. Musi tylko nas przekonać, że ma pomysł, co dalej. Chcę jeszcze raz podkreślić, że ja wierzę w Daniela. To naprawdę bardzo dobry trener, superczłowiek. Ale liczy się tylko, czy ma wizję.

Jeśli nie stawiacie warunków Castellaniemu, to dlaczego mówi się, że sztab współpracowników musi odejść.
Nie musi.

Panie prezesie, wiemy, że musi. Nie wiemy tylko dlaczego.
Fakt, są zastrzeżenia do niektórych, ale znów nie usłyszycie ode mnie żadnych nazwisk. I wcale nie jest tak, że sztab Daniela musi się zmienić. Jeśli będzie potrafił nas przekonać, że właśnie ci ludzie są mu niezbędni, że tylko oni gwarantują sukces, czemu nie mieliby zostać.

Rozmawia pan, tak w razie czego, gdyby się okazało, że wizja Castellaniego was nie przekonuje, z innymi trenerem?
Absolutnie nie. Nie ma takiej potrzeby. Nigdzie się nie spieszymy, chcę być do końca fair wobec Daniela, coś mu jednak zawdzięczamy.

Polski trener mógłby teraz poprowadzić reprezentację?
Ubolewam nad tym bardzo, ale muszę przyznać, że na dziś jeszcze nie widzę kandydata.

Co związek robi, żeby to zmienić?
Robimy naprawdę dużo szkoleń, ściągamy do Polski wielu znanych trenerów. Ale muszę też przyznać, że ze strony naszych młodych szkoleniowców nie widzę wielkiego zaangażowania. Marzy mi się, by przyszedł do mnie jakiś trener i powiedział: panie prezesie, chcę jechać na staż, potrzebuję wsparcia.

I co, dałby pan pieniądze?
Tak, ale nasi trenerzy wolą zamykać się w swoim klubie, jakoś nie chcą dzielić się spostrzeżeniami, każdy woli sam pracować. Włosi np. potrafią jechać razem gdzieś w góry i do upadłego dyskutować o taktyce, metodach itp.

Podobały się panu mistrzostwa świata?
Dla siatkówki to były bardzo złe mistrzostwa. Jestem właśnie w Lublanie na kongresie CEV i tutaj krąży już żart o kolejnych, polskich mistrzostwach świata. Wie pan, ile będzie u nas grup?

Nie.
Dwie. W jednej 23 zespoły, w drugiej Polska. Zwycięzcy grup zagrają w finale.

Polska rzeczywiście wiele potrafi sobie załatwić w FIVB i CEV.
Czy mamy przepraszać, za to, że nasza pozycja jest silna? Czy jeśli możemy organizować Euro 2013 czy finał LŚ 2011, to mamy zrezygnować? Zapewniam jednak, że dzisiejsze struktury FIVB to zupełnie inny twór niż za czasów prezesa Acosty.

Jakieś dowody?
Choćby Liga Światowa, do której już się nie jest zapraszanym, tylko trzeba do niej awansować. Nie ma już dzikich kart, wszystkie decyzje podejmujemy w głosowaniach. Kiedyś rzeczywiście w FIVB była dyktatura.

Po mistrzostwach świata trudno w to uwierzyć...
Ten turniej to był ostatni twór Rubena Acosty. Więcej taki turniej nie może się powtórzyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto