14:40
Popołudniu akcja gaśniczo-ratownicza została zakończona. Zwłoki tragicznie zmarłych osób zostały zabrane przez zakład pogrzebowy, a teren kamienicy został otaśmowany. Do wnętrza weszły ekipy sprzątające i przedstawiciele nadzoru budowlanego, którzy zbadają, kiedy i czy w ogóle, budynek będzie nadawał się do ponownego zamieszkania.
11:20:
Przed kilkunastoma minutami zakład pogrzebowy zabrał ciała ofiar. Mieszkańcy bloku czekają na decyzję nadzoru budowlanego, czy dom w całości będzie się nadawał do zamieszkania.
– Na razie wiemy, że przepaliły się stropy między poddaszem, gdzie był pożar a pierwszym piętrem – mówi Jerzy Kuban u Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta. – Tam na pewno nie można wejść.
Zagrożone są 4 mieszkania z pierwszego piątra i dwa na poddaszu. Jedna rodzina, z zalanego parteru, małżeństwo Wilków zdecydowała się na przeniesienie do mieszkania zastępczego przy ulicy Piłsudskiego.
– Nasze mieszkanie pływa – mówią Wilkowie. Jutro dostaną z MOPS-u zasiłek pieniężny.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przyczyną wybuchu pożaru mógł być niedopałek papierosa. W mieszkaniu mogła być libacja alkoholowa. Strażacy znaleźli na miejscu liczne ślady po alkoholu.
10:40:
Ewakuowani mieszkańcy trafili do podstawionego autobusu, wśród nich jest 99-letnia lokatorka z parteru. - Poszkodowani nie zostaną pozostawieni bez opieki, poszukujemy zastępczego lokum - zapewnia będący na miejscu akcji Jarosław Marszałek, wiceprezydent Częstochowy. Na miejsce tragedii weszli kilkanaście minut temu prokuratorzy wraz z policjantami. Dokonują oględzin. - Pozostaniemy tutaj jeszcze kilka godzin do zakończenia wstępnych wyjaśnień - zapowiada podinsp. Joanna Lazar. Akcja gaśnicza (po godz. 10.00) dobiegła końca, strażacy dogaszają poszycie budynku. W akcji bierze udział osiem jednostek PSP.
Ogień pojawił się około godz. 7.00 na poddaszu kamienicy z prawej strony podwórza. Objął kilka mieszkań. Z budynku ewakuowano kilkanaście rodzin. - Syn sąsiadki wyszedł rano z psem i zobaczył dym wydobywający się z kuchni na poddaszu, dym szedł na dach, chłopak pobiegł po matkę - opowiada pani Janina, lokatorka. - Wezwaliśmy strażaków.
Przerażeni mieszkańcy wyszli na podwórko. - Wybiegliśmy w piżamach - mówi jedna z kobiet. - Zdążyliśmy tylko założyć kurtki.
Szybko okazało się, że w dwóch mieszkaniach na poddaszu znajdują się ciała czterech osób. – Pani Stefania miała 79 lat, mieszkała w pierwszej klatce – dodaje pani Janina.
W sąsiedniej klatce mieszkał 38-letni mężczyzna ze swoją 30-letnią konkubiną i 67-letnim ojcem. - Nie mieszkałam tu, jak tylko dowiedziałam się o tej tragedii zaraz tu przyszłam, nie wiem co się stało. Nie odwiedzałam ojca - denerwuje się Beata Bieniek, córka i zarazem siostra najstarszej ofiary.
- Nie wiadomo jeszcze, czy przyczyną śmierci było zaczadzenie - mówi podinsp. Joanna Lazar, oficer prasowy częstochowskiej komendy policji.
Samochody strażackie wjechały na podwórze kamienicy sąsiadującej z Bankiem Śląskim, stanęły także w alejach. - Mieszkania były ogrzewane piecami węglowymi. A te kominy już dawno nadawały się do remontu, jak ktoś rozpalił u siebie piec, to dym wylatywał u mnie w mieszkaniu - żali się Zenon Aleksiejew, lokator z I piętra. - Mieszkam tu od sześciu lat i zawsze miałem kłopot z kominami. Zgłaszałem to administracji. Był nawet kominiarz i zlecił uszczelnienie kominów, ale ZGM nic nie robił.
Z kamienicy ewakuowano kilkanaście rodzin. - Z tego co wiadomo nie wrócimy na noc do swoich mieszkań - żali się jedna z kobiet.
Prokuratura zarządziła sekcję zwłok. - Czekamy na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa, aby ustalić przyczynę śmierci i samego pożaru - informuje Romuald Basiński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?