Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dobrze, że jesteś - wywiad

Marta J. CHowaniec
Marta J. CHowaniec
Rozmowa z Hanną Bogacką, koordynator wolontariuszy fundacji "dobrze, że jesteś" pracujących na oddziale hematologii szpitala SPCSK przy ul. Banacha.

Na oddziale szpitalnym, gdzie białaczka zbiera swoje żniwo, kilka razy w tygodniu pojawiają się osoby w żółtych koszulkach z napisem "dobrze, że jesteś". Jak nawiązujecie kontakt z pacjentem?

Większość wolontariuszy to studenci. Przychodzą dwa razy w tygodniu. Pytają pacjentów, czy można w czymś pomóc, robią zakupy, dyskutują o filmach, czytają głośno książki. Oddział jest specyficzny, bo chorzy leżą tutaj po kilka miesięcy, więc my znamy ich, a oni znają nas. Potrzebują głónie bycia przy nich i rozmowy.

O czym zwykle się rozmawia?

Nie chcą rozmawiać o swojej chorobie. Opowiadają o swoich planach i marzeniach. Niestety, białaczka jest okrutną chorobą... **

Wolontariusz powinien być odporny psychicznie?

Przede wszystkim powinien być wrażliwy na drugiego człowieka. Nie potrzebujemy osób mocnych, twardych tylko współczujących, którzy potrafią usiąść przy łóżku chorego. To lekarz czy pielęgniarka powinni być odporni psychicznie. Jeśli wolontariusz mówi mi, że nie daje psychicznie rady, to może spokojnie odejść. Pamiętam dziewczynę, która bardzo chciała z nami współpracować. Weszła na oddział i zobaczyła chłopaka w swoim wieku na wózku z powykrzywianymi rękoma. To było końcowe stadium białaczki. Nie chciałam, żeby za pierwszym razem widziała taką sytuację, ale pielęgniarki nas nie rozpoznają, bo mamy maseczki na twarzach. Potem zadzwoniła do mnie i powiedziała, że nie da rady. Rozumiem, że to może przerażać.

Zdarzyło się, że powiedziała pani komuś, że się nie nadaje?

Wprost nigdy. Ale w niektórych przypadkach mówię "w tej chwili nie mamy miejsc". Kiedyś przyszła dziewczyna, która ani razu podczas rozmowy nie spojrzała mi w oczy, więc uznałam, że nie będzie potrafiła nawiązać kontaktu z pacjentami. Innym razem odwiedziął nas pani emerytka, która wciąż mówiła o kościele, a nie możemy się pacjentom narzucać ze swoją wiarą. Był też chłopak, który miał doświadczenia z narkotykami. Być może powinnam dać mu szansę, ale ryzyko było zbyt duże. Jestem odpowiedzialna za to, co teoretycznie może się wydarzyć na oddziale.

Jaka jest pani osobista motywacja?

Lubię pomagać i mam dużo wolnego czasu. Co mam z nim zrobić? Kiedy zostawił mnie mąż musiałam całkowicie zmienić swoje życie. Zawsze marzyłam o działaniu w jakiejś fundacji, ale on mi na to nie pozwalał. Skoro odszedł, to postanowiłam w końcu spełnić swoje marzenie.

I akurat chciała pani pracować z osobami śmiertelnie chorymi?

50 proc. osób leżących na tych oddziałach ma szansę na przeżycie, jeśli znajdzie się dla nich szpik kostny. Polski bank dawców szpiku jest bardzo ubogi. Ludzie się boją, bo są nieświadomi, na czym polega pobranie szpiku. A wygląda to tak, jak pobranie krwi. Jest bezpieczne, prawie bezbolesne, a może uratować komuś życie. Moje dzieci już są w banku, ich przyjaciele również. Nawet znajomi z pracy dali się szybko przekonać. Mam nadzieję, że państwa czytelnicy również się przekonają.

Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto