W proteście "Przeciw Przemocy i Nienawiści" wzięło udział ok. 200 osób. Wydarzenie było zabezpieczane aż przez kilka radiowozów policji.
Uczestnicy spotkania przykleili serduszka Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i zapalili znicze. - Myślę, że najlepszą formą sprzeciwu wobec mowy nienawiści jest milczenie - mówiła Jolanta Urbańska. I milczeli ludzie w różnym wieku, milczały całe rodziny, które przyszły na Plac Biegańskiego z dziećmi.
Na zakończenie częstochowianie wyrazili solidarność z Gdańskiem, stawiając znicze z naklejonymi serduszkami pod świątecznym napisem "Częstochowa"
Wśród protestujących byli m.in. prezydent Krzysztof Matyjaszczyk oraz posłanka Izabela Leszczyna.
- Trudno znaleźć słowa, które określiłyby to, co się wydarzyło w dwóch ostatnich dniach. Wczoraj podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czyli takiego przedsięwzięcia, które niesie ze sobą bardzo dużo pozytywnej energii i wzbudza w ludziach najlepsze instynkty, został dokonany zamach na jednego z polskich prezydentów. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że prezydent Paweł Adamowicz nie przeżył tego ataku. Trudno to nawet komentować. Wielka szkoda i żal, że człowiek, który dbał o swój samorząd, który starał się jak najlepiej dla niego pracować, został zaatakowany podczas finału WOŚP. Miałem okazję spotykać się z prezydentem Adamowiczem podczas Związku Miast Polskich i spotkań samorządowców w różnych miejscach Polski. Nie mieliśmy bliższych relacji, ale czuję, że to wielka strata dla polskiego samorządu - mówił prezydent Krzysztof Matyjaszczyk. - W Częstochowie nawet niebo zapłakało, bo pogoda dzisiaj była niecodzienna. Na pewno będą potrzebne jakieś redefinicje w zakresie komunikacji. To nie może być mowa nienawiści, to nie może być coś, co w głowach niedojrzałych wzbudza takie zachowania. To powinno być przesłanie dla mediów, osób publicznych i polityków, żeby porozumiewali się ze sobą w sposób parlamentarny, a nie w sposób, który może wywołać u zwichniętej osoby, bo nie można tego inaczej nazwać, takie zachowanie, jak miało miejsce w Gdańsku.
Czy przedstawiciele samorządu po niedzielnych wydarzeniach czują się zagrożeni?
- Na pewno nie jest to komfortowa sytuacja, bo zdajemy sobie sprawę, że takie imprezy, jak w Gdańsku odbywały się w kilkudziesięciu miastach w kraju i mogło się to przydarzyć każdemu z nas, a z drugiej strony nie ma żadnych mechanizmów, które w konkretnych sytuacjach w ostateczny sposób zabezpieczałyby samorządowców, nie mamy przecież jak politycy Biura Ochrony Rządu
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?