Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brak chętnych na darmowe szkolenia ze środków unijnych

Adona Minorczyk-Cichy
sxc.hu
Ślązacy nie chcą się uczyć, nawet za darmo. Firmy organizujące szkolenia finansowane ze środków unijnych coraz częściej mają problemy ze znalezieniem chętnych.

- Bywa, że kursy zawodowe uruchamiane są nawet dla kilku osób, bo zebranie większej grupy jest nierealne. To dlatego, że mieszkańcy regionu nie doceniają możliwości podnoszenia swoich kwalifikacji. Po prostu nie czują takiej potrzeby - podkreśla Janusz Dubiel, wiceprezes Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Katowicach. Przyznaje, że znalezienie chętnych do nauki bynajmniej nie jest proste.

W Katowicach jedna z firm zorganizowała szkolenie dla kobiet długotrwale bezrobotnych. Nie dosyć, że uczyły się nieodpłatnie, to dodatkowo dostawały bezpłatne posiłki, stypendia za każdy dzień, a ich dzieciom zapewniono darmową opiekę. Zainteresowanie - znikome.

Z kolei dr Magdalena Bartłomiejczyk z Uniwersytetu Śląskiego organizowała kurs języka angielskiego dla kierowców autobusów i ciężarówek. Profesjonalny, przyjazny, praktyczny i w stu procentach finansowany przez Unię. Musiała mocno się napocić, aby znaleźć chętnych do nauki.

- Ci, którzy już się zdecydowali i wzięli udział w kursie byli bardzo zadowoleni. Miejsc było 120, a udało się nam znaleźć niespełna 40 chętnych . Musieliśmy wystąpić do Wojewódzkiego Urzędu Pracy o zmianę zakresu kursu na inny. Właśnie go zakończyliśmy - mówi Magdalena Bartłomiejczyk.

Nie rozumie dlaczego ludzie nie chcą się uczyć nawet wtedy, kiedy nie muszą za to płacić.
- To mnie frustruje. Do tego ta cała biurokracja, dokumentacja. Osobiście wyleczyłam się z organizowania kursów za unijne pieniądze - podkreśla Magdalena Bartłomiejczyk.

Zapytaliśmy samych zainteresowanych, co im w kursach nie pasuje. Ewa Nowak z Zabrza, od niedawna dostaje rentę, ale wcześniej jako bezrobotna brała udział w wielu szkoleniach, w tym tych finansowanych przez Unię: komputerowym, stylizacji, bhp oraz poszukiwania pracy. O mały włos załapałaby się także na szkolenie dotyczące przedsiębiorczości, ale jako wdowa górnicza dostała rentę specjalną premiera Donalda Tuska.

- Jestem jedną z lepiej przeszkolonych bezrobotnych w tym kraju, tyle że to były bezsensowne zajęcia, strata czasu. Nic to nie dało. Moim problemem był brak doświadczenia zawodowego, a nie nieumiejętność układania fryzury i robienia makijażu, żeby lepiej zaprezentować się przyszłemu pracodawcy. Tego uczono mnie za pieniądze z Unii - podkreśla Ewa Nowak.

Tymczasem udział w takich szkoleniach naprawdę się opłaca. Z badań przeprowadzonych przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wynika, że: aż 45 proc. bezrobotnych przeszkolonych za pieniądze unijne znalazło zatrudnienie. Wśród nich aż 18 proc. osób dotkniętych trwałym bezrobociem. 22 proc. pracowników osiągnęło dzięki szkoleniom wyższe dochody. I jeszcze to: dzięki wsparciu z Unii 7 proc. osób bezrobotnych, które w sześć miesięcy po zakończeniu udziału w projektach rozpoczęło prowadzenie własnej działalności gospodarczej, zatrudnia od dwóch do dziesięciu pracowników.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto