Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adamek: Rozmowy z Haye już trwają, ale najpierw musimy obaj wygrać

Redakcja
Gmitruk zadzwonił i powiedział, że nie może pracować ze mną. To co? Miałem zakończyć karierę?
Gmitruk zadzwonił i powiedział, że nie może pracować ze mną. To co? Miałem zakończyć karierę? fot.Krzysztof Szymczak
Z Tomaszem Adamkiem, byłym mistrzem świata federacji WBC w kategorii półciężkiej i IBF w junior ciężkiej, rozmawia Robert Małolepszy

Za ile pan wychodzi do kościoła [rozmawialiśmy w niedzielę rano]?
Za godzinę. Mamy więc czas.

O co będzie się pan modlił? Za miesiąc kolejna pańska walka o wszystko. W Ontario zmierzy się pan z Chrisem Arreolą. Zwycięstwo nad tym pięściarzem otworzy drogę do starcia o pas mistrza świata wagi ciężkiej.
Nie modlę się o zwycięstwo. Modlę się o zbawienie, o niebo. Dla mnie, mojej rodziny. Proszę o zdrowie. Zwycięstwo mam wypracować sam.

Sądzi pan, że swoją dotychczasową drogą życiową zasłużył na niebo?
Nie śmiem wydawać takich ocen, ale ja nie chodzę do kościoła na pokaz. Staram się żyć zgodnie z dekalogiem. Niedzielna msza to nie jest dla mnie obowiązek. Czuję potrzebę pójścia do świątyni. Gdy leciałem do Houston na przygotowania do walki z Arreolą, pierwszą rzecz, jaką sprawdziłem, jeszcze w New Jersey, gdzie teraz mieszkam, to czy w Houston jest polski kościół. Okazało się, że jest pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej. Nie mieszka tu tak wielu Polaków jak w Nowym Jorku czy Chicago, ale 400 rodzin jest. Z kilkoma zdążyłem się już zaprzyjaźnić.

Boks to sport, który jest zgodny z nauką Kościoła? W ringu bije pan człowieka, dostaje za to wielkie pieniądze. Boks to też nie zawsze czyste walki, kiedyś inwestowała w tę dyscyplinę mafia...
Ale to wciąż sport. Ja go nie wymyśliłem. Robię swoje. Próbuję wprawdzie oszukać w ringu rywala, ale w tym sportowym sensie. Zresztą, o czym my gadamy. Żaden ksiądz nigdy nie zarzucił mi, że uprawiam właśnie boks.

No to wróćmy do boksu. Słyszał pan, co powiedział Witalij Kliczko podczas swej ostatniej konferencji prasowej reklamującej walkę z Albertem Sosnowskim?
Coś tam czytałem.

Witalij stwierdził, że robi pan ogromny błąd, przyjmując walkę z Chrisem Arreolą. Że to dla pana ogromne ryzyko.
To z kim miałem walczyć? Chcę się bić o pas mistrza świata w wadze ciężkiej. Pokonanie Arreoli ma mi otworzyć drogę do takiej walki. Nigdy nie kalkulowałem w ringu, zawsze podejmowałem ryzyko.

To dlaczego nie podjął pan wyzwania, gdy dostał ofertę walki z Witalijem Kliczką?
To było prawie rok temu. Propozycję dostałem trzy tygodnie przed terminem pojedynku. Nie boję się wyzwań, ale do ringu wychodzę wygrać, a nie tylko zarobić pieniądze. Wtedy nie byłem jeszcze gotów do walki z kimś takim jak Kliczko. Jak Bóg da, skrzyżuję i z nim rękawice.

Albert Sosnowski przyjął walkę tylko dla pieniędzy?
Tego nie powiedziałem. On jest w innej sytuacji niż ja. Gdybym był na jego miejscu, pewnie też bym podjął wyzwanie i przyjął starcie z Kliczką bez kalkulowania.

Ma szansę? Większość fachowców uważa, że Sosnowski ma styl, który wyjątkowo leży Kliczce. Będzie szybki nokaut?
Wszystko zależy od Alberta, od tego, z jakim nastawieniem wyjdzie do walki. Co będzie miał w głowie. Jeśli zachowa się jak wojownik, przyjmie walkę, to czemu nie. W boksie zawsze masz szansę.

Jakieś rady dla Alberta?
Dawno nie widziałem jego walki, ale zawsze był szybki i to powinien być jego atut. Musi wyprzedzać Kliczkę, nie może stać w miejscu, nie może być łatwym celem. To zupełnie jak ja podczas zbliżającego się starcia z Arreolą. Szybkość w boksie to klucz do sukcesu.

Ile walk Arreoli już pan widział?
Wszystkie ważne. Mocny jest. Ma silne ciosy podbródkowe i groźny obszerny prawy sierp. Lubi się bić. Walka w półdystansie to jego żywioł. Ale ja mu tej przyjemności nie dam. Pracujemy z Ronnie Shieldsem nad tym, by Arreola nie mógł mnie złapać. Moja lewa ręka ma go kłuć, prawa ostrzeliwać, a nogi pracować tak, by w momencie, gdy on zadaje cios, mnie już tam nie było.

Jak się pan dogaduje z nowym trenerem Ronnie Shieldsem?
Rozumiemy się bez słów. Jestem zadowolony z naszej współpracy.

Dużo pan ponoć pływa?
Fakt. Ronnie uważa, że pływanie to świetny sposób na budowanie kondycji, koordynacji, a jednocześnie rozluźnienie mięśni. Pływam codziennie po 40-50 minut non stop. Na początku było ciężko. W życiu nie przepłynąłem więcej niż dwie, trzy długości basenu. A teraz to nawet nie liczę, boby się człowiek zgubił. Pływam kraulem, mocnym tempem, można się zmęczyć.

A co to daje? Czuje pan jakieś zmiany w swoim organizmie?
Na pewno schudłem. Widzę to po spodniach. Ale z drugiej strony górne partie mięśni znów mi urosły. Chyba mam też lepszą kondycję. Zawodnicy, którzy pracują z Ronnie dłużej, a jest ich tu kilku, w tym Kermit Cintron [były mistrz świata w kategorii półśredniej - red.] i Juan Diaz [były mistrz w lekkiej - red.] mówią, że pływanie bardzo poprawia kondycję.

Jedynym z powodów pańskiego rozstania z Andrzejem Gmitrukiem było to, że nie miał dla pana czasu, że zbyt wiele energii tracił na gale, które organizował w Polsce? Teraz słyszę, że Ronnie Shields pracuje jednocześnie z panem i kilkoma innymi pięściarzami, którzy mają duże ambicje, a co za tym idzie potrzebują uwagi. Shields ma dla pana czas?
Mój trening z nim zaczyna się codziennie o 12.30. On bandażuje mi ręce. Gdy wchodzimy między liny, w sali jestem tylko ja i on. To mi wystarcza. Co później i wcześniej robi Ronnie, mnie nie obchodzi. Do treningu motorycznego mam wyznaczonego przez niego człowieka.

OK, ale zbliża się być może jedna z ważniejszych walk w pańskiej karierze. Jeszcze niedawno mówił pan, że z Andrzejem Gmitrukiem tworzycie synowsko-ojcowski duet. Już kiedyś rozstał się pan z Gmitrukiem. Skończyło się to porażką z Chadem Dawsonem. Nie boi się pan powtórki?
Ale to Andrzej zadzwonił do mnie i powiedział, że nie daje rady, że nie ma zdrowia do takiego życia, że nie jest już w stanie dłużej ze mną pracować. To co, miałem zakończyć karierę? Trzeba było szukać kogoś nowego. Shields jest świetnym fachowcem. Chyba nikt nie może tego podważyć.

A może Gmitruk chciał więcej pieniędzy? Nie warto było dołożyć trochę więcej i nie eksperymentować? To pan mówił, że boksera w pańskim wieku nie można zmieniać?
Zapewniam, że nie chodziło o pieniądze. Ja z Andrzejem zawsze honorowo się rozliczałem. Zresztą wciąż jesteśmy przyjaciółmi. Dzwoniłem do niego nie dalej jak dwa tygodnie temu.

Nie było tajemnicą, że Gmitruk nie dogadywał się z Rozalskim...
Fakt, iskrzyło między nimi i po prawdzie, to była trochę wina Andrzeja, przynajmniej przed walką z Gołotą. Przecież Andrzej przyleciał do mnie do USA na niespełna trzy tygodnie przed tym pojedynkiem i jeszcze wyjechał na kilka dni, bo miał swoją galę. Gdy któregoś dnia Ziggy zobaczył, że trenuję w sali sam, że nawet nie ma mi kto rękawic zawiązać, wpadł w furię. Krzyczał, że nie mamy prawa lekceważyć Andrzeja, a brak trenera jest takim lekceważeniem.

Nad czym pracujecie z Ronnie Shieldsem? Trener zmienia coś w pańskim stylu?
Jak już mówiłem, chce, bym więcej się ruszał, walczył bardziej w amerykańskim stylu, chodził na boki, ale taktykę mam mieć taką samą, opartą na lewym prostym. Tak jak u Andrzeja, mam zakaz bitki.

I naprawdę nie boi się pan, że ta próba, nawet tylko częściowa, zaszczepienia u pana amerykańskiego stylu nie skończy się porażką?
Wiem, do czego pan pije. Ale Buddy McGirt, który przygotowywał mnie do walki z Chadem Dawsonem, chciał całkiem mnie zmienić jako boksera. Namawiał do walki w półdystansie. A poza tym to w tamtym pojedynku byłem chory, wychudzony i odwodniony. To już nie wróci. Zapewniam.

Teraz jest pan za to mocno "napuchnięty". Tak to przynajmniej wyglądało w ostatniej walce z Dawidem Estradą. Od połowy pojedynku ciężko pan dyszał. Wyraźnie nie był pan jeszcze oswojony ze swoją nową wagą. Jak jest teraz?
Dużo lepiej. Ale chciałbym zdementować, że ja jakoś specjalnie pakowałem przed pojedynkiem z Estradą. Ja wręcz sztangi na oczy nie widziałem.

Nie uwierzę, że nie ma pan specjalnego programu, który ma pana zaadaptować do kategorii ciężkiej.
Mam, ale program nie jest nastawiony na zyskanie masy, raczej na wytrzymałość. Podczas treningu potrafię zrobić 200 pompek.

Ile pan teraz waży?
Około 100 kg, ale dokładnie nie wiem, bo nie muszę się ważyć. Jem normalnie. Mój organizm przyzwyczaja się do tej nowej, większej wagi w sposób naturalny. A w walce z Estradą zmęczony byłem, to fakt, ale pamiętajcie, jak wysokie było tempo.

Zmierzy się pan z Davidem Haye, który ostatnio stwierdził, że jest pan jedynym ciekawym gościem w wadze ciężkiej?
Najpierw on musi pokonać Ruiza w walce o pas WBA, a ja ograć Arreolę.

Ale rozmowy trwają?
Coś tam się dzieje, ale nie interesuję się tym za bardzo.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto