Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Częstochowa: Zwolnią go, bo ujawnił seksaferę w pogotowiu? Związkowcy zamierzają bronić kolegę

Beata Marciniak
arc
Dzisiaj o godz. 12 na pl. Biegańskiego i przed Urzędem Miasta będą protestować związkowcy z Komisji Zakładowej Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego. Staną oni w obronie swojego kolegi-związkowca Damiana Chmielarza, pracującego w częstochowskim pogotowiu ratunkowym.

Chcą, by przywrócono go do pracy. - Pikietą chcemy zwrócić uwagę władzom miasta na to, co dzieje się w pogotowiu - twierdzi Wojciech Werbicki, przewodniczący KZZPRM. - Pan Chmielarz naraził się dyrekcji piętnując jej niewłaściwe zachowania. Walczył też o poprawę bytu pracowników.

Chmielarz 1 czerwca przestaje pracować w pogotowiu. Dyrektor Leszek Łyko nie przedłużył mu umowy o pracę. - To dlatego, że ujawniłem w pogotowiu seksaferę z pielęgniarzem, który molestował sanitariuszki. Dyrektor przyjmuje innych, a dla mnie miejsca już nie widzi - mówi Chmielarz. W ubiegłym roku poinformował prokuraturę o niedopełnieniu obowiązku przez dyrektora pogotowia, który miał posiadać wiedzę o molestowaniu pracownic i nie powiadomił o tym policji. Prokuratura sprawę umorzyła.

- Powodem nieprzedłużenia umowy z panem Chmielarzem jest utrata zaufania u pracodawcy - wyjaśnia Leszek Łyko. - Było za dużo wydarzeń z nim związanych. Jako przedstawiciel związku miał prawo tak działać, ale masa anonimów o nieprawidłowościach w pogotowiu skutkowała wieloma kontrolami, które nic nie potwierdziły.

Pracę pod koniec ub. roku straciła także ofiara zbereźnego pielęgniarza, Agnieszka G. Kobiecie nie przedłużono umowy-zlecenia. - Takie umowy miały 72 osoby - dodaje Łyko, który tłumaczy, że przedłużano jedynie umowy tym osobom, które były w pełni dyspozycyjne i świetnie przygotowane.

Ratowniczka z częstochowskiego pogotowia oskarżyła o gwałt kolegę z pracy i została zwolniona

Sprawa pielęgniarza przed sądem

Prokuratura oskarżyła Witolda N. o próbę gwałtu koleżanki z pracy.

Do zdarzenia doszło w grudniu 2010 roku, w czasie jednego z nocnych dyżurów. Witold N. stosując przemoc, m.in. przytrzymując za ręce i nogi Agnieszkę G. oraz zatykając jej usta, usiłował zgwałcić swoją koleżankę.

Kobieta na szczęście zdołała się obronić. Natomiast w dwóch innych przypadkach, które wykryto podczas śledztwa, miało dojść do doprowadzenia pracownic do tzw. innej czynności seksualnej.

Pokrzywdzone kobiety potwierdziły to w złożonych w prokuraturze zeznaniach, ale nie chciały ścigania sprawcy.

Agnieszka G. już w kończącym się procesie Witolda N. jest oskarżycielem posiłkowym.


Juwenalia Śląskie 2012: program, wydarzenia, zdjęcia, filmy
Kanon książek śląskich: Debata Dziennika Zachodniego
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto