Częstochowa: Płoną ekrany na DK1, bo wypuścili podpalacza

Niewiele dało w ostatni czwartek zatrzymanie przez policję mieszkańca śródmieścia, któremu zarzucono kilkakrotne podpalenie ekranów przy al. Wojska Polskiego. Na policji 25-latek zarzekał się, że już więcej nic nie podpali. Został zwolniony do domu. Miejski Zarząd Dróg i Transportu wyliczył, że spowodował straty warte ok. 70 tys. zł. Tymczasem w minioną niedzielę 25-latek znów wkroczył do akcji. Tym razem spalił dwa ekrany w okolicy ul. Bohaterów Katynia. Został zatrzymany, gdy... przyglądał się akcji strażaków. - Ma pięć zarzutów zniszczenia mienia - twierdzi Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej. - Będzie badany psychiatrycznie. Nie wie, dlaczego podpalał. Nawet płakał. Nie możemy mu postawić zarzutu podpalenia, tylko zarzut niszczenia mienia.

Mieszkańcy pobliskich ulic, sąsiadujących z DK1, przez lata walczyli o montaż ekranów, bo chcieli mieć spokój. Teraz irytuje ich bezkarność podpalacza. W 2008 r. 534 metry ekranów stanęły po wschodniej stronie al. Wojska Polskiego. Ich budowa kosztowała 2,8 mln zł, a ponad 800-metrowego odcinka po stronie zachodniej 6,6 mln zł. MZDiT twierdzi, że ekrany są ubezpieczone.

-Zniszczenia po wszystkich podpaleniach oszacowano na 150 tys. zł - twierdzi Marta Górska z MZDiT.

Inne pożary

W dzielnicy Raków i na Błesznie co jakiś czas pojawiają się kolejni podpalacze.

Płoną tu piwnice, altanki, śmietniki i samochody. Od dwóch lat dewastowane są ekrany dźwiękochłonne na DK1. Kilka miesięcy temu policja zatrzymała 19-latka. Ten spalił sześć samochodów i dwa śmietniki w ciągu dwóch miesięcy. Dostał dozór policyjny. W styczniu sąd skazał Krzysztofa O. na rok i trzy miesiące więzienia. O. spalił 30 kontenerów na śmieci i kilka wycieraczek.

Czy prokuratura powinna stosować ostrzejsze środki wobec podpalaczy? Piszcie, co o tym sądzicie!